Wstałam z
łóżka, tak strasznie nie chciało mi się iść do tej szkoły, a kiedyś się
cieszyłam, ze do niej pójdę. Umyłam się, delikatnie pomalowałam i ubrałam
mundurek.
Polazłam do
kuchni i jak to JR skomentował wyglądałam jakby ktoś mnie dopiero co wypluł…
Nie wnikajmy… Nie no chyba, aż tak źle nie było. Na śniadanie zjadłam jakiś
jogurt, który samotny leżał na jednej z półek w lodówce.
Zabrałam
torebkę i już miałam wychodzić, ale powstrzymał mnie Ren krzycząc :
- Megu, a
gdzie ty się beze mnie wybierasz? – krzyknął, jakiś taki wesoły, przynajmniej
on ma dobry dzień.
- Do szkoły,
wczoraj to ty mnie wystawiłeś, dobra ja spadam, bo chce jeszcze gdzieś zajść.
- Ahaaa… Okey,
czekałem na ciebie…
- Tsa… Byłeś
takim niewidzialnym duszkiem, że ciebie nie widziałam, tak?
- Na
korytarzu czekałem, ale no… Potem Shanon mnie dorwała i jakoś przepadłaś…
- Czyli ta
jakaś Shanon jest ważniejsza ode mnie, nie no dzięki…
Wyszłam z
domu i trzasnęłam drzwiami. Udałam się najpierw do sklepu, po nowy podkład i
puder, no a potem do szkoły.
- Proszę,
proszę, kogo my tu mamy! Meguśka się nam znalazła, myślałam, że już nie
przyjdziesz. Wiesz co? Niedobrze mi jak na ciebie patrzę! – zaczęła jakaś
niebiesko włosa się drzeć.
- No
wiadomo, panny idealne muszą jeszcze bardziej schrzanić mi dzień, nie po prostu
bosko. Mnie też jest niedobrze, weź wyjdź i wróć jak będziesz wyglądać
normalnie, a no i coś jeszcze będziesz miała w tej swojej kolorowej, pustej
główce.
- Wypraszam
sobie. Coś ty powiedziała? Ty mała… - nie dokończyła bo przyszedł Younghyun.
- Hej
Megu-chan, Shanon co ty od niej chcesz?
- Oppa,
tęskniłam. – zaczęła się do niego tulić.
- Chyba
lepiej sobie pójdę, nie będę wam przeszkadzać, a nie przecież i tak
przeszkadzam żyjąc, sorry za to, ze się urodziłam. – już miałam odchodzić, ale
Hyunnie mnie złapał za nadgarstek, a niebieskowłosą odtrącił.
- Megu, o co
ci chodzi, co ci się stało?
- A jak
myślisz?! Nikt mnie chyba tutaj nie chce!
Wyrwałam się
i wybiegłam na dach budynku. Tam
wypłakałam się, no cóż przepłakałam całą pierwszą lekcje. Jak się ogarnęłam to
poszłam na zajęcia, oczywiście nauczycielka, ze niby co to ma być itp. A weź
się kobieto zamknij, mam zły dzień…
Na przerwie
przyszedł do mnie Ren tsa… Ciekawe po co.
- Czego
chcesz? – warknęłam zła.
- Megu, coś
się stało? – zapytał zatroskany
- Odpowiesz
na moje pytanie? Jak nie to sorry, ale nie mam nastroju na nudne pogawędki.
- Shanon mi
powiedziała, ze… - nie dokończył bo mu przerwałam.
- Shanon,
Shanon, tylko ona! Ja się już dla ciebie nie liczę? Tsaaaaa, ona zapewne jest
lepsza ode mnie we wszystkim. Ja jestem niczym, samo dno, nieuk kompletny. Nie
interesuję cię już? Tak? Byłam głupia, że się zaczęłam w tobie podkochiwa, te
pocałunki byłe dla ciebie niczym. W ogóle kim ja jestem, nie powinnam się
urodzić. Nie chcę cię już znać! – wybuchłam, wyrzuciłam wszystko z siebie.
Powstrzymywałam
łzy, nadaremno, ponieważ i tak leciały.
Jakoś
dotrwałam do końca lekcji, a BBG – tak nazywał się ten damski gang już czekały
na mnie
- Panna
wspaniała ma zły humorze? – odezwała się niska Chinka z zielonymi pasemkami.
- Odwalcie
się ode mnie.
- Myślisz,
ze to takie proste? Nie, nie kochana. Widziałam dziś jak gadałaś z Minki’m !
Skąd ty w ogóle go znasz? Po co on z takim czymś rozmawia? – no tak Shanon
musiała się wtrącić.
- Nie wasz
interes! Nie jestem „czymś” !
- Hm… Może
po dobroci oddasz nam swoją kasę, czy znów mamy wywalać ci wszystko z torby?
- Nie… -
powiedziałam cicho.
Wyrwały moją
torebkę, a z niej zabrały 26700 won (ok. ~84.51 zł)
-
Oddajcie!!!
- A co nam
zrobisz jeśli nie oddamy?
- To… -
poczułam gulę w gardle, przez którą nie mogłam wymówić żadnego słowa.
- To wyrzucę
was ze szkoły – usłyszałam głos Younghyun’a.
- Oppa? Co
ty tu robisz? – Zaczęły udawać niewiniątka.
- Zhang Ziyi,
Kim Shanon, Mai Ratana, Choi Kamin, no panna niewinna Azai Yooko. Radzę wam coś
zrobić, chyba, ze wam nie zależy na uczęszczaniu do tej szkoły – no tak,
dyrektorka to siostra mamy Younghyun’a.
- Opaa,
mianhe (przepraszam) !!! – krzyknęły wszystkie na raz i uciekły.
- Meguś…
Gwenchana? (w porządku?)
- Ani (nie) –
załkałam.
- Cśśś… Nie
płacz, nie lubię patrzeć jak taka piękna osoba jak ty płaczę. Zabrały ci coś?
- Em… Tak…
Wczoraj i dzisiaj zabrały moje pieniądze.
- Ile?
- 41900 won…
(132.03 zł)
- Niech ja
je tylko dorwę…
Chłopak
odprowadził mnie do domu, tam Aron się mną zaopiekował, gdyż reszta poszła w
świat. Podobno na zakupy. Kwak zrobił mi obiad, zwierzyłam się mu. Nie
dowierzał, ze taka porządna szkołą, a takie osoby do niej uczęszczają. Potem
lider przejął opiekę nade mną, zaprowadził do pokoju, gdyż ledwie stałam na
nogach. Zmierzył mi temperaturę, no tak… Stan podgorączkowy – 38.7 stopni. Będę
musiała zostać w domu, a na Ren’a nie zamierzam przez ten czas patrzyć, niech
reszta potrzebne rzeczy przynosi mi do pokoju…
_____________
Ni hao! Oto nowy rozdział? Czekaliście?
Mianhe, ze tak długo, ale no szkoła... Dziś np miałam aż trzy testy TT.TT
Postaram się częściej pisać nowe rozdziały, żebyście nie musieli długo czekać :3 <3
Jak są błędy to mianhe! Piszcie co jest źle itp ;)