wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział 22

- Yeoboseyo? (halo) – odebrałam telefon.
- Oh, annyeong haseyo (dzień dobry) Megumi –san? – odezwał się głos po drugiej stronie.
- Tak, kto mówi?
- Jestem Sayuri, jestem opiekunką pani ojca. Niestety pani tata nie wytrzymał samotności, mimo iż ja byłam przy nim praktycznie cały czas, mu nadal brakowało pani Hwang… Przykro mi…
- Mwoch?! (co?!) Co się stało? – powiedziałam zaniepokojona.
- Ja wyszłam po zakupy, a on… Zabił się, popełnił samobójstwo. Użył do tego starego szala pani Hwang…
- D-dlaczego?...
- Wiem, ze tobie Megumi i twojemu bratu też jest ciężko, ale przepraszam nie zdążyłam. Obiecał mi, że wytrzyma, często musiałam go powstrzymywać, jednak tym razem nie udało się przepraszam – usłyszałam, że Sayuri również zaczęła szlochać.
  A zaczynało się już wszystko układać. Od śmierci mamy minął ponad miesiąc. Zaraz miał zaczynać się grudzień. Chłopcy mieli wyjeżdżać do Chin, żeby tam się promować, Noona Stras przygotowują się do debiutu. Wszyscy mi pomagali pozbierać się po tym wydarzeniu, a tutaj znów…
   Wzięłam parę głębokich wdechów, uspokoiłam się. Ostatnio Aron mnie nauczył jak się opanować i uspokoić. Oni są tacy kochani, pomogli mi wielce. Udałam się do pokoju brata. Ostatnio rozmawiam normalnie z Ren’em. Jednak jakoś stare uczucie do niego wraca.
- Minhyun! Sayuri do mnie dzwoniła! – zaczęłam krzyczeć gdy go zobaczyłam.
- Co się stało?
- Poszła na zakupy, a gdy wróciła zastała martwego tatę. Nie wytrzymał, bo ciągle tęsknił za mamą.
~~***~~

- Halo? – zadzwonił ktoś do mnie, jednak to Minnie odebrał. Uchyliłam powoli powieki. W telefonie miałam dość głośno ustawiony dźwięk, więc słyszałam bardzo dobrze co osoba po drugiej stronie mówiła.
- Pan Hwang? Hwang Minhyun?
- Tak, coś się stało?
- Przeprowadziliśmy autopsje na zwłokach pańskiego ojca… To nie było samobójstwo. – nagle zerwałam się z łóżka i krzyknęłam „Coooo?!”. Brat wtedy włączył dla mnie głośnik, bym jeszcze wyraźniej słyszała.
- C-co mu się stało? – zapytaliśmy równocześnie po krótkiej chwili ciszy.
- Miał dość wyraźną ranę od noża w okolicy szyi. Sprawca po tym obwiązał go szalem by wyglądało to jak samobójstwo. Staramy się znaleźć osobę odpowiedzialną za to zdarzenie. Niech państwo mają się na baczności, bo nigdy nie wiadomo, czy ten ktoś nie będzie chciał wam zrobić czegoś podobnego… No właśnie. Za śmierć waszej matki odpowiada ta sama osoba.
  Jeszcze chwile powymieniali zdania między sobą, a ja nadal nie dowierzałam. Kto mógł ich zabić? I to z premedytacją… Po skończonej rozmowie wtuliłam się w tors brata.
- Dlaczego? – wyszeptałam ciągle łamiącym się głosem.
  Odpowiedzi nie uzyskałam. Słyszałam tylko bicie serca mojego kuzyna, które w pewnym sensie mnie uspokajało. Wsłuchałam się w nie i przy tym usnęłam.

*Z perspektywy Minhyn’a*

   Bosz… Teraz musimy porządnie mieć się na baczności, jeżeli to ta sama osoba zrobiła im… Nie pozwolę mu zbliżyć się do Megu, jest dla mnie zbyt ważna, jedyna która mi została. Nie mogę jej stracić, na pewno nie teraz.
   Odłożyłem ją ostrożnie, jakby była z porcelany. Przykryłem ją kołdrą, którą zdążyła już zrzucić na podłogę. Wyszedłem z pokoju, starałem się cicho zamknąć drzwi, by jej nie obudzić. Poszedłem do każdego z pokoi, aby przyszli do salonu. Gdy wszyscy się tam znaleźli opowiedziałem o tym co się stało i czego się dowiedzieliśmy.
- Powinniśmy powiedzieć to managerowi, niech załatwi wam, a w zasadzie to nam, bo nie wiadomo, czy ten ktoś nie będzie chciał po prostu zabić dla was ważnych osób. – wypowiedział się Jonghyun.
- Jeszcze to powinno chyba dotrzeć do CEO. Wiesz, on nam powinien także załatwić ochronę. Pan Han jest spoko, powinien nas wspomóc – gadał Minki.
- Dziękuję wam za waszą pomoc, bez was nawet nie wiem co bym zrobił. – powiedziałem.
- Za pewne – zaczął Beakho – rzuciłbyś się pod pociąg, lub przedawkował jakieś tabletki albo… - Aron przerwał to jego wymienianie.
- Dobra, dobra. Beakho, nie wymyślaj takich rzeczy, ciesz się, że on żyje, a nie.
- Cieszę się, ale pomaga w wymyśleniu tego co by zrobił bez nas – uśmiechnął się.
- Tsa… właśnie widać jak się cieszysz. Bo pójdę pociąć się mydłem! Nikt mnie nie rozumie… Na kim ja mam polegać – żaliłem się.
- Ale mydłem w płynie! Oj, no dobra ja staram się ciebie zrozumieć, ale nie ogarniam ciebie… Lepiej? – rzekł Ren.
- Chciałbyś, nie pomagasz. Idę stąd, już was nie kocham.
- Jak to brzmi. Minnie, Renatkę naszą rzucasz czy co? Z mojej perspektywy tak to wygląda. Tylko Ren powinien jeszcze płakać i krzyczeć coś w stylu: „Nie, oppa, nie odchodź. Wiem, że jeszcze jest dla nas promyczek nadziei!”.
- Bez komentarza. – odezwałem się, po dość długiej ciszy.
- No co?
- Nic. Idź się do teatru jakiegoś najlepiej zapisz.
- Już lecę.
- Nie zapomnij o swojej miotle, i czarnej szacie. – powiedział Aron.
   Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, gdy wyobraziliśmy sobie takiego JR’a. Jeszcze ten wielki nos i wyglądał… dość ciekawie, a zarazem dziwnie. Maknae dostał czkawki przez nadmierny śmiech. Najstarszy aż się popłakał ze śmiechu.
Gdy się odwróciłem ujrzałem, że Megumi już nie śpi. Schować dobrze się schowała, ale zapomniała o swoich włosach, które od razu zauważyłem.
- Megu, chodź do nas. – podszedłem pod schody, dziewczyna wyglądała na kompletnie zdezorientowaną, jak małe dziecko przyłapane na podsłuchiwaniu. Zaprowadziłem japonkę do salonu, gdzie od razu zostało otoczona całym zespołem. Zaczęliśmy grać w butelkę, bo nie mieliśmy pomysłów co zrobić.
- Megu!, Ziemia do Megumi! Bateria się rozładowała czy co? Zasięgu nie masz? Kobieto odezwij się – machał jej ciągle przed oczami Youngmin.
  Wyglądała teraz jak bezduszna lalka, która wpatrywała się w jakiś jeden nieokreślony punkt na ścianie. Nic się nie odzywała, jakby nic do niej nie docierało, jakby nic nie słyszała. Czy to przez śmierć moich rodziców ona się tak przejęła?
- Bez Megu nie gramy, a z taką Megumi się nie da grać. – odezwał się Ren.
- Mianhe. (przepraszam) – wyszeptałem. – Ren, jeśli nie masz nic przeciwko to Megumi dziś śpi w naszym pokoju. Nie mogę jej zostawić.
- Tylko, że my mamy dwa łóżka…
- Spokojnie, będzie spać ze mną. W naszym starym domu nie mieliśmy oddzielnych pokoi, więc mieszkaliśmy w jednym, w którym było dość duże łóżko i razem spaliśmy.
- No, ale wtedy byliście dziećmi…
- Wiem, ze dużo się zmieniło. Ona stała się kobietą, a ja mężczyzną – na słowo „mężczyzną” lider zaczął się śmiać.
- No co? A nie jestem?
- Wmawiaj sobie, wmawiaj.
- No dobra, już jest późno. Idę się umyć, a wy zostańcie z moją siostrą.
- Okay, skoro jest teraz jak lalka wykorzystajmy to! – krzyknął Dongho.
- Ani mi się waż!
  Postanowiłem wziąć gorącą kąpiel. Jutro rano nasz manager ma do nas przyjechać, żebyśmy podpisali jakieś papiery, gdyż mamy lecieć do Chin, mamy się tam promować. Oczywiście Meguśki samej nie zostawię, chociaż… Niby dziewczyny z jej zespołu mogłyby się nią zająć, jednak ja nie był bym wtedy spokojny, coś by mnie dręczyło.
 Po skończonej kąpieli wylazłem, obwinąłem się ręcznikiem wokół bioder i wyszedłem do reszty.
- Chłopaki, mam pomysł.
- Na tronie na niego wpadłeś? – znowu Beakho musiał coś powiedzieć.
- Nie… Nie ważne… Słuchajcie, jutro mamy podpisywać jakieś papiery, dotyczące naszej promocji w Chinach, co nie? – wszyscy pokiwali przytakująco głowami. -  No to, wiecie Megu samej nie zostawię, a wiadomo, koncerty, spotkanie i jakieś inne rzeczy będziemy mieli, a nie będzie stać, jak jakiś słup na scenie za nami, bym miał ja na oku. Pomyślałem, może zabierzemy resztę Noona Stars, co wy na to?
- Hm… Ja tam nie mam nic przeciwko, ale zobaczymy co powie na to manager i CEO.  – rzekł lider. – No, ale to już jutro, teraz idziemy spać. Dobranoc.
  Wziąłem Hwang na ręce, była bardzo lekka, co mnie zdziwiło. Ułożyłem ją na moim łóżku przy ścianie, by nie spadła. Sam postanowiłem się przebrać w coś do spania. No tak, zapomniałem, że Ren dzieli ze mną pokój i wszedł w połowie mego ubierania.
- Moje oczy, aaaaaa! O matko, będę miał koszmary! – krzyczał, jak to moja siostra go nazywała „hrabia”.
- Bosz Ren, chyba ty też jesteś facetem. – zrobił wtedy zdziwioną minę. Kurczę, on chyba o tym nie wiedział, wygadałem jakąś tajemnicę, czy coś? – Księżniczką nie jesteś, a to zapomnisz.
- Nigdy tego nie zapomnę!
- Jak nie chcesz to nie. Myślałem, że będziesz chciał zapomnieć, no ale skoro się upierasz, że nie to nie.

  Poszedłem spokojnie do swojego łóżka, tam przykryłem siebie i Megumi cieplutką kołderką. Przez dłuższy czas nie mogłem zasnąć, ale gdy przytuliłem do siebie swój największy skarb od razu usnąłem. 

_____________________
Ło matko, jak mnie wena naszła >,< 
Znów trochę dłuższy, akcja się zaczyna *^*. 
Matko, sama chcę już przeczytać następny rozdział xD 
Mam nadzieję, ze rozdzialik się podoba XD

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 21

Kolejnego dnia znów JR budził mnie, tym razem ciut łagodniej.
- Meguśka, dziś ja ciebie nie niańczę, chyba, ze tak bardzo chce. – aish ten jego cwaniacki uśmiech.
- A co się dziś dzieje? – zmieniłam pozycje z leżącej na siedzącą.
- Idzemy do wytwórni, wiesz… trening. Jak chcesz to możesz iść z nami. Będzie zabawnie.
- Tylko jest mały problem…
- Tak, niestety Ren też tam będzie.
- Dobra wezmę swój telefon, a jak bateria padnie to wezmę twój lub Minhyun’a.
- Ejjjj… Cio chcesz od mego biednego telefonu? – taką minę zrobił, że ze śmiechu spadłam z łóżka.
- Nic, po prostu nic… Mam nadzieję, ze masz jakieś gry czy neta.
- Tak mam.
- To dobrze.
Wstałam z podłogi i poszłam do łazienki. Tam ubrałam się czarne rurki i do tego kremowy sweterek. Nałożyłam jeszcze czerwonawą apaszkę. Do torebki spakowałam telefon, portfel i jakieś dokumenty. Wyszłam z pokoju i pomaszerowałam do kuchni. Tam siedziała już cała piątka. Niestety on też. Rzuciłam ciche „annyeong” na przywitanie i usiadłam na wolne miejsce. A że moi mili chłopcy się tak porozsiadali to jedyne wolne było pomiędzy moim bratem a Ren’em…
Aron tym razem zrobił pierogi. Mniam, mimo iż nie przepadam za nimi te były bardzo dobre.
- A właśnie! – nagle powiedział Minki - Dzisiaj po naszym trening zaprosiłem koleżankę, a ona sama nie przyjdzie…
- To ty masz koleżanki?! – krzyknął Baekho.
- A co? Wątpisz?
- Nie, nie…
Bleh, musiałam go słuchać. Po skonsumowaniu dania wszyscy poszliśmy się zbierać. Czyli ja poszłam szybko do mojego małego królestwa zrobić sobie makijaż. Na szybko ale i tak mi ładnie wyszedł. Potem ubrałam czarne szpilki. W vanie na szczęście siedziałam koło Kwak’a, czyli z przodu.
- O matko… - powiedziałam patrząc się na dość sporą grupę fanek pod wytwórnią.
- Niedługo tak na ciebie będą czekać. Od czegoś jest tylne wejście. Mało kto z fanów w ogóle o nim wie. Bo trzeba prawie pół miasta przejechać.
- Chincha? (naprawdę) Nic nie wiedziałam o drugim wejściu.
W sumie dojazd do wytwórni zajął nam jakieś pół godziny. Bo Youngmin starał się jechać dość szybko. W Sali treningowej, chłopaki zaczęli rozgrzewkę itp, a ja usiadłam sobie pod ścianą i wyjęłam mój kochany fonik. 
NU’EST akurat dzisiaj nagrywali swój trening, więc ja nie przeszkadzałam.  Byli bardzo energiczni, patrząc na to co robią to naprawdę muszą kochać swoich fanów.
- Megu… Już skończyliśmy nagrywać, chodź do nas. – powiedział Beakho.
- Nie dzięki, tu jest mi dobrze.
Na szczęście nie męczył mnie więcej. Szczerze… Podobał mi się układ do „Sleep Talking”, sama się sobie dziwię, ze wtedy patrzyłam na Ren’a. Przypomniało mi się to wszystko…
Po praktykach poszliśmy do dormu. Ja szybciutko poleciałam do swojego pokoju. No i wiadomo, na wszystkie portale trzeba wejść. Postanowiłam wejść na skype, bo dawno na niego nie wchodziłam. Zobaczyłam, ze tata dzwonił od tygodnia do mnie… Gdy tylko zobaczył, ze jestem dostępna od razu zadzwonił.
- Konbanwa oto-san (dzień dobry tato). – powiedziałam na wstępie. – Coś się stało?
- Megu… P-powinnaś z Minhyun’em p-przy-przyjechać do Japonii.
- Czemu? Co się stało? Dlaczego tak mówisz?
- Wiem, ze nie jest to dobry moment i nie nadaję się to na taką rozmowę, ale… Ja i w-wasza mama mieliśmy wypadek.
- CO?! Nic wam nie jest?! – zaczęłam krzyczeć i znów zasypywać go pytaniami
- ja prowadziłem i… Coś podobno od naszej choroby się stało…Nic nie widziałem. I zjechałem z naszego pasu, a tam jechał jakiś tir, który w nasz pojazd wjechał. Ja miałem na szczęście drobne obrażenia, tydzień temu wybudziłem się ze śpiączki, dlatego do ciebie dzwoniłem…
- A mama? Co z mamą?!
- Niestety… Zmarła na miejscu… Przepraszam.
Z oczu zaczęły mi płynąć łzy, nie mogłam przestać płakać, proszę, żeby to był tylko zły sen, ze zaraz się obudzę i wszystko będzie dobrze. Że pojadę do mojego poprzedniego domu, że tam będą rodzice, że będziemy mogli razem porozmawiać. Dlaczego oni zachorowali, na tą dziwną chorobę? Dlaczego oni nie ja. To ja już bym wolała zginąć, żeby oni byli zdrowi, by Minhyun miał na kimś oparcie…
Wyszłam taka nieogarnięta, rozmazany makijaż, pogniecione ubrania, włosy potargane . Poszłam do pokoju brata. Jednak go tam nie było. Tylko Ren… z BBG, to mnie zdziwiło, jednak tego dnia już nic nie mogło mnie chyba bardziej zaskoczyć i przygnębić, jednak one mają do tego zdolności.
- Co – co ty tutaj robisz?! Renio, ją też zaprosiłeś? – zaczęła się pytać go Sharon.
- Ona tu mieszka.
- Co?! Ale jak to? – zdziwiła się Ziyi.
- To siostra Minhyun’a…
- Gdzie on jest? – powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Nie wiem, chyba w kuchni lub salonie, nie pilnuję go.
Szybko zamknęłam drzwi i poleciałam do salonu. Chłopaki od razu gdy mnie zobaczyli w takim stanie, przerwali swoją  dotychczasową rozmowę i oglądanie telewizji. Zaczęli się mnie wypytywać o wszystko.
- Min- Minhyun ….
- Co się stało?
- Ta- tata do mnie dzwonił… Musimy jechać do Japonii…
- Czemu? Co się stało?! Dlaczego płaczesz?!
- Rodzice mieli wypadek… M-ma-mama zm-zmarła na m-miejscu. – zaczęłam płakać jeszcze bardziej, z tego co zobaczyłam Minnie też zaczął… Przytulił mnie mocno. Potrzebowałam go teraz.
- Cśśś, nie płacz. Spokojnie jestem tutaj. – szeptał łamiącym się głosem do mnie.
Reszta to wszystko słyszała, było im bardzo przykro, przyłączyli się do nas i nas uścisnęli. Czułam się jakby to oni byli moją rodziną. Czułam się taka… Potrzebna?
Hwang odprowadził mnie do pokoju, jednak j nie chciałam zostawać sama, więc razem usiedliśmy na moim łóżku i wtuliłam się w niego. On tylko głaskał moje głosy i starał się mnie uspokoić. No tak… Udałoby mu się gdyby nie one.
- Co wy tu wyprawiacie? Naprawdę jesteście rodzeństwem?! To jakieś kazirodztwo ! – wykrzyczała Yooko.
- Zamknij się! – usłyszałam głos lidera i od razu podniosłam głowę. – Nawet nie wiesz co się stało, a posądzasz ich o takie coś! Nie wiesz co oni teraz przeżywają, więc siedź cicho, po prostu się zamknij!
- O-oppa, dlaczego taki jesteś?- zapytała lekko wystraszona.
- Nie powinno cię obchodzić jaki ja jestem a jaka ty jesteś. Oceniasz książkę po okładce…
Uciszyła się i poszła za pewne do reszty tej pustej bandy. JR podszedł do nas i kolejny próbował mnie jakoś uszczęśliwić, no ale ledwie się udało. Uzgodniliśmy, że za jakiś tydzień biorą urlop i wszyscy pojedziemy na pogrzeb. Trzeba jeszcze jakieś formalności wypełnić, bo tata podobno ledwie daje sobie ze sobą radę, więc nie może być dłużej moim opiekunem. Wiem, że nie jest moim prawdziwym ojcem, jednak tyle co zrobił dla mnie wystarcza, żebym go mogła tak nazywać. Można powiedzieć, że jestem przybraną siostrą Minhyun’a, jestem tylko jego kuzynką. Moja prawdziwa mama była zbyt młoda by się mną opiekować, więc tuż przed porodem uzgodniła wszystko z panią Hwang. Jednak w dzień mych narodzin były pewne komplikacje i ona niestety zmarła. Nawet nie miałam okazji by ją poznać, jedynie widziałam ja na zdjęciach.
Matka Minhyun’a zajęła się mną bardzo dobrze, mimo iż miała sama miała syna, który był nie wiele starszy ode mnie. Wychowywaliśmy się razem. Może czasem miałam odczucie, że jestem niechciana, że wtrąciłam się w ich życie, że nie powinno mnie tam być. Jednak oni mi to wybijali z głowy, obdarowali mnie miłością. Pan Hwang ciężko pracował mimo swojej choroby, chciał, żebyśmy z bratem byli szczęśliwi, żebyśmy mieli dobre wykształcenie. Żeby był z nas dumny. Wiem, ze jest. Wszyscy bardzo przeżywaliśmy moment gdy Minnie dostał się do wytwórni i został trainee. Od zawsze lubił tańczyć, często nawet razem tańczyliśmy, nasza mama lubiła się na nas wtedy patrzyć. Podziwiała wtedy swoje dwa skarby.
O tym, ze jestem „adoptowana” powiedziała mi po moich piętnastych urodzinach. Nie chciałam wtedy z nikim gadać, chciałam po prostu być sama i sobie to wszystko przemyśleć. Wiem, że powiedziała to dla mojego dobra. Po pewnym czasie to zrozumiałam. Potem czas jakoś szybko poleciał i Hyunnie miał już debiut. My niestety nie mogliśmy przyjść na jego pierwszy koncert czy fan meeting, za to bacznie obserwowaliśmy jego postępy w telewizji. A to, ze często się do niego nie przyznaję to z miłości do niego, tak jakby on był moim prawdziwym bratem. Lubimy się tak ze sobą droczyć.
Cały ten tydzień chodziłam ubrana na czarno, cały czas myślałam, że to koszmar. Znowu przygotowania do debiutu trzeba było przesunąć, znów przeze mnie… BBG przez ten czas nie przeszkadzały mi, nawet się nic nie czepiały. Jedynie co musiałam znosić to Ren. Jednak jakoś zaczęliśmy ze sobą gadać, a to dzięki Aron’owi.
Gdy dolecieliśmy do Japonii, szybko zadzwoniłam do taty, żeby wypytać się go gdzie jest. Mimo iż Tokio jest duże, to i tak znam je jak własną kieszeń. Zaprowadziłam ich do malutkiego domku. Tam zostawiliśmy swoje walizki i poszliśmy razem na pogrzeb. Ja ze wszystkich najbardziej płakałam, nie mogłam nawet wydusić z siebie słowa, a bardzo na usta cisnęło mi się zdanie „Proszę, nie opuszczaj mnie!”. Gdyby nie JR i mój brat straciłabym przytomność, jednak oni trzymali mnie bym nie upadła.
Na stypie byłam jak  jakiś zombie. Nic się nie odzywałam, tylko lekko bujałam się to w prawo, to w lewo. Tato dał mi pierścionek po mamie. Był to ich zaręczynowy pierścionek. Srebrny, z czerwonym diamencikiem. Od dziecka mi się podobał. Był prześliczny.

W Japonii zostaliśmy przez jakiś tydzień, później wróciliśmy do Korei. Może uda mi się jakoś pozbierać po stracie tej najważniejszej osoby. Dlaczego ona? Chciałabym jakoś cofnąć czas, żebym to ja z nimi pojechała i pomogła wyjść z tego wypadku. Czy dam radę ze swoim sumieniem? Wiem, ze mama by tego nie chciała, nie chciałaby żebym się zadręczała takimi rzeczami. Będzie czuwać nade mną. Patrzeć gdzieś z góry. 

______
To chyba będzie najdłuższy rozdział XD 
Mam nadzieję, ze wam sie spodoba ^.^
Chyba nie ma żadnych błędów, a jeśli są to MIANHE 
A i... Szczęśliwego nowego roku ♥