Wiem, że pewnie nikt tu już nie zagląda (ja to robię bardzo rzadko), ale no - co powiecie na to, abym poprawiła to opowiadanie z tym, że bym kilka wątków zmieniła. Tak to jest jak się zaczyna porządniej z pisaniem i potem do tego wracasz i aż wstyd XD
Tyle, że wstawię potem to tutaj jak i na wattpada ;) Ewentualnie samego wattpada
See ya~~
NU'EST Opowiadanie
piątek, 24 maja 2019
poniedziałek, 14 marca 2016
4 year with NU'EST
4 lata od debiutu właśnie mijają :') Czyż ten czas nie leci za szybko?
~~~~~~~~~~~~~
Co do nowego opowiadania, ankieta nadal aktualna ;)
(Mam już delikatny zarys fabuły :o )
(na pewno będzie lepsze od tego tutaj :')
piątek, 8 stycznia 2016
Rozdział 26 - The End
Na wiosnę wróciliśmy do Korei, do naszego domu. Noona Stars w końcu wzięły się porządnie w garść, nareszcie była ogłoszona oficjalna data debiutu. Wreszcie! W szkole było już pewnie, że nie zdam. Nikt nie uwzględnił moje żałoby, i mojego bezpieczeństwa. Nikogo to nie obchodziło. Poprawiłam swoje stosunki z Renem do tego stopnia, że zostaliśmy parą. Powiedzieliśmy o tym dla CEO, który to zaakceptował, jednak z prośbą, by puki co tego nie ogłaszać dla fanów. Nie chcieliśmy mieć startu z skandalem.
- Megumi, w bok, wyskok! Łokcie do siebie i kolejny wyskok! Przykuc! - krzyczała nasza choreografka. Był to dosyć skomplikowany układ. Nasza piosenka była energiczna i żywa, a w teledysku nie miało być jakiś słodkich scen, by od razu widzowie dostali cukrzycy. To był silny i zdecydowany koncept. Mieliśmy wejść z takim rozmachem.
- Yoona, spokojnie. Jak będziesz taka spięta, to nie uda Ci się zrobić tego szpagatu.
W odpowiedzi dziewczyna delikatnie przytaknęła głową. Po chwili się rozluźniła i wykonała bardzo dobrze swój ruch. Taniec zostawiliśmy na sam koniec. Wokal i rap były idealnie dopracowanie. Nawet już zaczęliśmy nagrywać fragmenty do teledysku. Po parogodzinnej próbie wszystkie byłyśmy wykończone. Choreografka poszła sobie, by zająć się trainee. My wygodnie opadłyśmy na podłogę, jednak spokój nie trwał długo, ponieważ do sali weszło NU'EST.
- Fajnie was widzieć takie zmęczone. - powiedział Baekho i podszedł do Yoony. Oww, oni razem tak słodko wyglądali.
- Meguś~! - podniosłam delikatnie głowę zauważając Minki'ego idącego w moim kierunku.
- Oppa, podaj wodę.
Chłopak skręcił trochę w moje prawo biorąc butelkę z moim upragnionym w tamtej chwili napojem. Jak gdyby nigdy nic, jakby zapomniał, ze waży "trochę" więcej ode mnie usiadł sobie na moim brzuchu. Chciałam go zrzucić, jednak silna aż tak to ja nie jestem.
Jeśli chodzi o poprzednie wydarzenia... Udało się znaleźć jeszcze 2 osoby zamieszane w śmierć moich rodziców. Jak się okazało, nie tylko ich zabili, było jeszcze parę rodzin. W sądzie dostały swój wyrok, który moim zdaniem był stanowczo za krótki. Nikt już nam, nie zagrażał. No fakt, zapomniałam o LOVE's. Szykuję się na śmierć z ich strony, gdy mój związek z maknae zostanie ujawniony. Jasona mimo, że znaliśmy bardzo krótko zaprosiliśmy na trochę do siebie. Nasi ochroniarze się także do nas strasznie przywiązali i wykupili dom obok nas. Czasem zastanawiałam się czy współczuć Danielowi, ze jest w tym domu z samymi dziewczynami, czy jednak nie. Jak się nie pobija to będzie dobrze.
Wstałam z podłogi, gdy ubłagałam Rena, by ze mnie zszedł. Podeszłam do lustra pogładziłam się po związanych w kucyka włosach. Nawet ładnie w nim wyglądałam, jednak po prostu nie lubiłam mieć ich jakkolwiek spiętych. Szybko gumka został rzucona przeze mnie w drugi róg sali. Potem wszyscy się dziwią, że mi starczają na jeden dzień, kiedy mam próbę. Zanim uda mi się rozplatać moje grube kłaki, ona się trochę naderwie, a potem to przy okazji jakoś cudownie znikają. Sprzątaczki to się na mnie wzbogacą. Pewnie po debiucie będą je sprzedawać, phy. O czym ja myślę? Zastanawiało mnie, czy będziemy miały jakiś fanów, moją obawą było to, ze coś nam nie wyjdzie, wyśmieją nas, a na końcu zapomną. Nie chciałam tego.
Po paru tygodniach, bardzo ciężkiej pracy pracownicy mogli już zobaczyć dosyć pokaźne efekty. MV było już skończone. Śpiew i tanie dopasowany, a nas zżerała trema. O północy miało ono wyjść na światło dzienne, by zobaczył je cały świat. Westchnęłam cicho i wtuliłam się w klatkę piersiową Choi'a. Siedzieliśmy razem, wygodnie na mięciutkim fotelu. On zaś pogłaskał mnie delikatnie po włosach i szeptał jakieś słowa do ucha, bym zapomniała chociaż na chwilę o stresie.
- No to, wypuszczamy nasze dziewczyny do internetu! - krzyknął ktoś z niewielkiego tłumu ludzi zgromadzonych przy laptopie.
Na piątek mimo wszystko byłyśmy umówione na występ w Music Bank. Menadżerka też mówiła coś o innych programach. Na chwilę obecna nie liczyło się dla mnie nic, poza chłopakiem na którym siedziałam.
- Jak będę mieć debiut powiem o naszym związku. - powiedział i przejechał swoim nosem na mojej szyi.
Teraz stoję tutaj, obok Ren'a, który sekundę temu ogłosił swoim fanką, że jego serce jest już zajęte. Niektóre dziewczyny rozpłakały się ze smutku, jednak większość nam gratulowała. Nasz zespół przez dwa miesiące stał się dosyć popularnym girlsbandem. Częste koncerty i trasy były trochę wyczerpujące, ale my sobie obiecałyśmy, ze nie będziemy się przemęczać tak na siłę. Wiadomo, każdy ma czasem słabsze dni. Przez to, że razem stawałyśmy na scenie stałyśmy się ze sobą jeszcze bardziej zżyte.
Baekho i Yoona postanowili trochę poczekać z ogłoszeniami. Tak samo jak Aron i Minjae. Reszta zespołu nadal zarywa do dziewczyn.
_________________________________________________________
Tak o to kończy się ta opowieść. Pewnie nie spodziewaliście, się że to będzie już koniec, ale niestety...
Zaczęłam to opowiadanie pisać na początku tylko dla siebie, czytając inne opowiadania, wtedy coś mnie tknęło i zaczęłam to pisać, a potem wrzucać na bloga. Początkowy zarys wyglądał zupełnie inaczej. Tak ostatnio czytałam to od początku zastanawiając się - Jak ja mogłam coś takiego napisać?
W sumie teraz gdybym miała się za tą historię zabrać od nowa wyglądałoby to trochę inaczej. Dziękuję za wszystkie komentarze i osobom, które wytrwały z tym do końca. Przepasam także,. ze to tak szybko zakończone, jednak chyba gdybym to jakoś przedłużała nie miałoby to jakiegoś takiego sensu. {To to w ogóle jakiś miało? xD} Dwa lata robią jednak różnicę, która jest widoczna w początkowych i ostatnich rozdziałach, chyba, ze to tylko mnie się tak wydaje. To jest takie krótkie, nie wiem co tu jeszcze dopisać. W sumie końcówka też miała być inna, ech...
No cóż, jeszcze raz za wszystko przepraszam i dziękuję ♥ Mam nadzieję, że będziecie mi dopingować również przy nowym opowiadaniu, które niedługo zacznę pisać.
Pewnie zauważyliście, od jakiegoś czasu widnieje ankieta, gdzie możecie głosować na rodzaj następnego opowiadania!
- Megumi, w bok, wyskok! Łokcie do siebie i kolejny wyskok! Przykuc! - krzyczała nasza choreografka. Był to dosyć skomplikowany układ. Nasza piosenka była energiczna i żywa, a w teledysku nie miało być jakiś słodkich scen, by od razu widzowie dostali cukrzycy. To był silny i zdecydowany koncept. Mieliśmy wejść z takim rozmachem.
- Yoona, spokojnie. Jak będziesz taka spięta, to nie uda Ci się zrobić tego szpagatu.
W odpowiedzi dziewczyna delikatnie przytaknęła głową. Po chwili się rozluźniła i wykonała bardzo dobrze swój ruch. Taniec zostawiliśmy na sam koniec. Wokal i rap były idealnie dopracowanie. Nawet już zaczęliśmy nagrywać fragmenty do teledysku. Po parogodzinnej próbie wszystkie byłyśmy wykończone. Choreografka poszła sobie, by zająć się trainee. My wygodnie opadłyśmy na podłogę, jednak spokój nie trwał długo, ponieważ do sali weszło NU'EST.
- Fajnie was widzieć takie zmęczone. - powiedział Baekho i podszedł do Yoony. Oww, oni razem tak słodko wyglądali.
- Meguś~! - podniosłam delikatnie głowę zauważając Minki'ego idącego w moim kierunku.
- Oppa, podaj wodę.
Chłopak skręcił trochę w moje prawo biorąc butelkę z moim upragnionym w tamtej chwili napojem. Jak gdyby nigdy nic, jakby zapomniał, ze waży "trochę" więcej ode mnie usiadł sobie na moim brzuchu. Chciałam go zrzucić, jednak silna aż tak to ja nie jestem.
Jeśli chodzi o poprzednie wydarzenia... Udało się znaleźć jeszcze 2 osoby zamieszane w śmierć moich rodziców. Jak się okazało, nie tylko ich zabili, było jeszcze parę rodzin. W sądzie dostały swój wyrok, który moim zdaniem był stanowczo za krótki. Nikt już nam, nie zagrażał. No fakt, zapomniałam o LOVE's. Szykuję się na śmierć z ich strony, gdy mój związek z maknae zostanie ujawniony. Jasona mimo, że znaliśmy bardzo krótko zaprosiliśmy na trochę do siebie. Nasi ochroniarze się także do nas strasznie przywiązali i wykupili dom obok nas. Czasem zastanawiałam się czy współczuć Danielowi, ze jest w tym domu z samymi dziewczynami, czy jednak nie. Jak się nie pobija to będzie dobrze.
Wstałam z podłogi, gdy ubłagałam Rena, by ze mnie zszedł. Podeszłam do lustra pogładziłam się po związanych w kucyka włosach. Nawet ładnie w nim wyglądałam, jednak po prostu nie lubiłam mieć ich jakkolwiek spiętych. Szybko gumka został rzucona przeze mnie w drugi róg sali. Potem wszyscy się dziwią, że mi starczają na jeden dzień, kiedy mam próbę. Zanim uda mi się rozplatać moje grube kłaki, ona się trochę naderwie, a potem to przy okazji jakoś cudownie znikają. Sprzątaczki to się na mnie wzbogacą. Pewnie po debiucie będą je sprzedawać, phy. O czym ja myślę? Zastanawiało mnie, czy będziemy miały jakiś fanów, moją obawą było to, ze coś nam nie wyjdzie, wyśmieją nas, a na końcu zapomną. Nie chciałam tego.
~~*~~
Po paru tygodniach, bardzo ciężkiej pracy pracownicy mogli już zobaczyć dosyć pokaźne efekty. MV było już skończone. Śpiew i tanie dopasowany, a nas zżerała trema. O północy miało ono wyjść na światło dzienne, by zobaczył je cały świat. Westchnęłam cicho i wtuliłam się w klatkę piersiową Choi'a. Siedzieliśmy razem, wygodnie na mięciutkim fotelu. On zaś pogłaskał mnie delikatnie po włosach i szeptał jakieś słowa do ucha, bym zapomniała chociaż na chwilę o stresie.
- No to, wypuszczamy nasze dziewczyny do internetu! - krzyknął ktoś z niewielkiego tłumu ludzi zgromadzonych przy laptopie.
Na piątek mimo wszystko byłyśmy umówione na występ w Music Bank. Menadżerka też mówiła coś o innych programach. Na chwilę obecna nie liczyło się dla mnie nic, poza chłopakiem na którym siedziałam.
- Jak będę mieć debiut powiem o naszym związku. - powiedział i przejechał swoim nosem na mojej szyi.
~*~
Teraz stoję tutaj, obok Ren'a, który sekundę temu ogłosił swoim fanką, że jego serce jest już zajęte. Niektóre dziewczyny rozpłakały się ze smutku, jednak większość nam gratulowała. Nasz zespół przez dwa miesiące stał się dosyć popularnym girlsbandem. Częste koncerty i trasy były trochę wyczerpujące, ale my sobie obiecałyśmy, ze nie będziemy się przemęczać tak na siłę. Wiadomo, każdy ma czasem słabsze dni. Przez to, że razem stawałyśmy na scenie stałyśmy się ze sobą jeszcze bardziej zżyte.
Baekho i Yoona postanowili trochę poczekać z ogłoszeniami. Tak samo jak Aron i Minjae. Reszta zespołu nadal zarywa do dziewczyn.
"Maknae zespołu NU'EST ogłosił swój związek z najmłodszą członkinią nowego zespołu, który należy do tej samej wytwórni. Jak długo przetrwa ich związek?"
Takie informacje były widoczne chyba we wszystkich portalach plotkarskich
_________________________________________________________
Tak o to kończy się ta opowieść. Pewnie nie spodziewaliście, się że to będzie już koniec, ale niestety...
Zaczęłam to opowiadanie pisać na początku tylko dla siebie, czytając inne opowiadania, wtedy coś mnie tknęło i zaczęłam to pisać, a potem wrzucać na bloga. Początkowy zarys wyglądał zupełnie inaczej. Tak ostatnio czytałam to od początku zastanawiając się - Jak ja mogłam coś takiego napisać?
W sumie teraz gdybym miała się za tą historię zabrać od nowa wyglądałoby to trochę inaczej. Dziękuję za wszystkie komentarze i osobom, które wytrwały z tym do końca. Przepasam także,. ze to tak szybko zakończone, jednak chyba gdybym to jakoś przedłużała nie miałoby to jakiegoś takiego sensu. {To to w ogóle jakiś miało? xD} Dwa lata robią jednak różnicę, która jest widoczna w początkowych i ostatnich rozdziałach, chyba, ze to tylko mnie się tak wydaje. To jest takie krótkie, nie wiem co tu jeszcze dopisać. W sumie końcówka też miała być inna, ech...
No cóż, jeszcze raz za wszystko przepraszam i dziękuję ♥ Mam nadzieję, że będziecie mi dopingować również przy nowym opowiadaniu, które niedługo zacznę pisać.
LOVE's czekajcie dzielnie na mój comeback jak i naszych NU'EST.
Fighting!
Pewnie zauważyliście, od jakiegoś czasu widnieje ankieta, gdzie możecie głosować na rodzaj następnego opowiadania!
czwartek, 24 grudnia 2015
Wesołych
Wesołych świąt
wooah, to już drugie święta z tym blogiem :')
Przepraszam przy okazji za mą nieobecność, ale postaram sie nadrobić to jakoś ;;
Więc....
Wesołych świąt, byście mieli dużo pieniędzy na kpopy, i na co tam jeszcze chcecie
Zdrowia
Szczęścia
I cierpliwości w czekaniu na nowe rozdziały :')
:**
wtorek, 15 września 2015
Rozdział 25.5 {One shot +18)
Na wstępie - Yuki, ty tego nie czytasz!
I jest to moje 1 opowiadanie tego typu, więc proszę o wyrozumiałość ;)
I jest to moje 1 opowiadanie tego typu, więc proszę o wyrozumiałość ;)
Rozdział 25.5 {One shot +18}
「Megumi x Ren」
Wszyscy
sobie gdzieś poszli, jedni na wycieczkę, drudzy do miasta, a trzeci hm… chyba
poszli trenować. Ja natomiast zostałam w domu z Ren’em, ponieważ upierał się,
ze nie zostawi mnie samej w domu, czuję się czasami jak jakieś bóstwo. Każdy
się o mnie troszczę, boją się nadal o mnie, jak chce iść do sklepu to co
najmniej 3 osoby muszą iść ze mną, eh…
Siedzieliśmy
na kanapie i oglądaliśmy jakiś horror, oczywiście włączył go Minki. Według mnie
był nudny, no ale cóż, nie chciałam się z nim kłócić. Oparłam głowę o jego lewę
ramię. Chłopak odgarnął moje włosy z policzka i kontynuował oglądanie.
Ciągle nie
mogłam uwierzyć, że to co się ostatnio wydarzyło to nie był tylko sen. To była
rzeczywistość. Jednak najlepsze w tym wszystkim to, ze mam nadal na kogo
liczyć, że mnie nie porzucili. Tylko smutno, bo to przeze mnie musimy
przekładać datę debiutu…
>Ren zaczął jakoś dziwnie kręcić się na
sofie. Spojrzałam na niego, a w jego oczach ujrzałam coś dziwnego. Wyrażały
pożądanie i tęsknotę. Szybko gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy młody mężczyzna
złączył nasze usta w bardzo namiętnym pocałunku. Przez moje ciało przeszedł
przyjemny dreszcz. Choi naparł sobą na moje cało i położył mnie na wersalce, a
sam zawisł nade mną nadal mnie całując. Swoje ręce wplotłam w jego długie i
piękne włosy, zaczęłam je gładzić, przeczesywać czasem nawet targać.
Dosyć szybko
jego pełne usta przeszły na moją szyję i obojczyki. Ja natomiast poza
rozpinaniem koszuli Ren’a rozmyślałam kto był taki mądry i je wymyślił? To ma
za dużo guzików, jeszcze do tego takie małe otworki, że palce i paznokcie bolą.
Gdy udało mi się skończyć tą prace odrzuciłam górne odzienie mężczyzny.
Otwartymi dłońmi jeździłam po jego nagim torsie. Był idealnie wyrzeźbiony.
Treningi się opłaciły. Moja bluzka także znalazła się na miejscu jego ubranie.
Za każdym
całusem na ciele czułam, jakby jego pocałunki były bardzo gorące. Czułam to
pożądanie, jednak miałam obawę. Przenieśliśmy się najpierw do siadu, a potem
Minki wstał, ja oplotłam go swoimi nogami wokół jego bioder, ręce zawiesiłam na
szyi. Chłopak zaprowadził nas do swojego pokoju. Ułożył mnie delikatnie na
pościeli przyjmując poprzednią pozycję, jednak tym razem ja go popchnęłam i
zamieniliśmy się rolami, byłam na górze. Zrobiłam mu parę pięknych malinek,
których za łatwo pewnie nie zakryje, no cóż. Wodziłam językiem po jego ciele
starając się zapamiętać każdy skrawek. Przy jego sutkach zataczałam piękne
kółeczka i podgryzałam je. Podobało mu się to. Niestety gdy doszłam do pępka mu
się znudziło bycie pasywnym i znowu zmiana.
W mgnieniu
oka pozbył się mojego stanika, dziwiło mnie to, że tak sprawnie go rozpiął.
Może ćwiczył? Dopiero teraz ogarnęło mnie zawstydzenie. Adamie, Ewo czemuście
zjedli ten zakazany owoc? Przez was posiadamy uczucie wstydu. Może to jednak
dobrze… Wracając, Ren wodził swoimi chudymi palcami po moich piersiach i
brzuchu. Moja twarz chyba przybrała kolor pięknego, dojrzałego pomidora.
- Kocham cię
Megu. – wyszeptał mi do ucha i rozpiął rozporek moich spodni.
Nic mu nie
odpowiedziałam, wiedziałam, że mój głos byłby zbyt drżący by cokolwiek
zrozumieć. Zdjął moje dolne ubranie i pieścił wewnętrzną stronę mych ud.
Pojękiwałam cicho. Spoglądałam na niego spod zamglonych oczu. Był taki cudny.
Jednak tęskniłam za jego blond włosami, a minęło dopiero parę miesięcy od ich
pofarbowania.
Nie zmieniając
pozycji, prawie na ślepo ściągnęłam spodnie Ren’a i przez materiał bokserek
masowałam jego przyrodzenie. Choi wyginał się w łuk już pod samym moim
dotykiem.
- Na pewno tego
chcesz?- zapytał chwilę przed pozbawieniem mnie ostatniej części ubioru.
- Z tobą,
oczywiście, tylko… Trochę się boję…
- Nie bój
się, będę delikatny.
Moje majtki
wylądowały na podłodze, a Ren sięgnął do swoich spodni po prezerwatywę. Pozbył
się bokserek i nałożył na swoją męskość gumkę. Jednak przed pozbawieniem mnie
dziewictwa wsadził dwa palce do buzi i oblizał je dokładnie, po chwili one
znalazły się w moim wnętrzu. Starał się dokładnie mnie rozciągnąć, to na szczęście
nie sprawiało dużego bólu, ale po chwili zastąpił je swoim penisem. Krzyknęłam.
Tracenie cnoty nie jest za bardzo przyjemne.
- Spokojnie,
zaraz przejdzie… Nie denerwuj się, rozluźnij się… - uspokajał mnie.
Poruszał się
we mnie powoli, jednak gdy przeszło i zastąpiła wszystko przyjemność
przyspieszył. Nasze ciała całe spocone uderzały o siebie, staliśmy się jednością.
Doszliśmy w tym samym momencie. Wgięłam ciało w łuk. Minki wyszedł ze mnie i
opadł obok mnie szybko oddychając. Pocałował mnie na koniec w policzek.
- Dziękuje.
Czy t-ty już to kiedyś robiłeś?
- Nie, to
tez był mój pierwszy raz… Chodź pozbierać wszystko i się ubrać, jeśli masz
siłę, reszta może zaraz wrócić.
- Przyniesiesz?
Ren wstał
powoli i zaczął zbierać nasze ubrania, moje położył na łóżku, a sam poszedł
wziąć prysznic. Ja z nadmiaru wrażeń zmęczona poszłam spać.
~~~~~~
~~~~
Guess who’s back?
Przepraszam bardzo za moją długą nieobecność, ale w lato jak nie goście to coś innego i czasu jakoś mało wyszło. Do tego teraz szkoła, a obiecałam sobie, ze zacznę się uczyć, ~więc ciężko czasem coś pisać ;-;
Nowy rozdział, a mianowicie 26 zaczęłam pisać, więc niedługo powinien się pojawić na blogu ;)
Wszyscy
sobie gdzieś poszli, jedni na wycieczkę, drudzy do miasta, a trzeci hm… chyba
poszli trenować. Ja natomiast zostałam w domu z Ren’em, ponieważ upierał się,
ze nie zostawi mnie samej w domu, czuję się czasami jak jakieś bóstwo. Każdy
się o mnie troszczę, boją się nadal o mnie, jak chce iść do sklepu to co
najmniej 3 osoby muszą iść ze mną, eh…
Siedzieliśmy
na kanapie i oglądaliśmy jakiś horror, oczywiście włączył go Minki. Według mnie
był nudny, no ale cóż, nie chciałam się z nim kłócić. Oparłam głowę o jego lewę
ramię. Chłopak odgarnął moje włosy z policzka i kontynuował oglądanie.
Ciągle nie
mogłam uwierzyć, że to co się ostatnio wydarzyło to nie był tylko sen. To była
rzeczywistość. Jednak najlepsze w tym wszystkim to, ze mam nadal na kogo
liczyć, że mnie nie porzucili. Tylko smutno, bo to przeze mnie musimy
przekładać datę debiutu…
>Ren zaczął jakoś dziwnie kręcić się na
sofie. Spojrzałam na niego, a w jego oczach ujrzałam coś dziwnego. Wyrażały
pożądanie i tęsknotę. Szybko gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy młody mężczyzna
złączył nasze usta w bardzo namiętnym pocałunku. Przez moje ciało przeszedł
przyjemny dreszcz. Choi naparł sobą na moje cało i położył mnie na wersalce, a
sam zawisł nade mną nadal mnie całując. Swoje ręce wplotłam w jego długie i
piękne włosy, zaczęłam je gładzić, przeczesywać czasem nawet targać.
Dosyć szybko
jego pełne usta przeszły na moją szyję i obojczyki. Ja natomiast poza
rozpinaniem koszuli Ren’a rozmyślałam kto był taki mądry i je wymyślił? To ma
za dużo guzików, jeszcze do tego takie małe otworki, że palce i paznokcie bolą.
Gdy udało mi się skończyć tą prace odrzuciłam górne odzienie mężczyzny.
Otwartymi dłońmi jeździłam po jego nagim torsie. Był idealnie wyrzeźbiony.
Treningi się opłaciły. Moja bluzka także znalazła się na miejscu jego ubranie.
Za każdym
całusem na ciele czułam, jakby jego pocałunki były bardzo gorące. Czułam to
pożądanie, jednak miałam obawę. Przenieśliśmy się najpierw do siadu, a potem
Minki wstał, ja oplotłam go swoimi nogami wokół jego bioder, ręce zawiesiłam na
szyi. Chłopak zaprowadził nas do swojego pokoju. Ułożył mnie delikatnie na
pościeli przyjmując poprzednią pozycję, jednak tym razem ja go popchnęłam i
zamieniliśmy się rolami, byłam na górze. Zrobiłam mu parę pięknych malinek,
których za łatwo pewnie nie zakryje, no cóż. Wodziłam językiem po jego ciele
starając się zapamiętać każdy skrawek. Przy jego sutkach zataczałam piękne
kółeczka i podgryzałam je. Podobało mu się to. Niestety gdy doszłam do pępka mu
się znudziło bycie pasywnym i znowu zmiana.
W mgnieniu
oka pozbył się mojego stanika, dziwiło mnie to, że tak sprawnie go rozpiął.
Może ćwiczył? Dopiero teraz ogarnęło mnie zawstydzenie. Adamie, Ewo czemuście
zjedli ten zakazany owoc? Przez was posiadamy uczucie wstydu. Może to jednak
dobrze… Wracając, Ren wodził swoimi chudymi palcami po moich piersiach i
brzuchu. Moja twarz chyba przybrała kolor pięknego, dojrzałego pomidora.
- Kocham cię
Megu. – wyszeptał mi do ucha i rozpiął rozporek moich spodni.
Nic mu nie
odpowiedziałam, wiedziałam, że mój głos byłby zbyt drżący by cokolwiek
zrozumieć. Zdjął moje dolne ubranie i pieścił wewnętrzną stronę mych ud.
Pojękiwałam cicho. Spoglądałam na niego spod zamglonych oczu. Był taki cudny.
Jednak tęskniłam za jego blond włosami, a minęło dopiero parę miesięcy od ich
pofarbowania.
Nie zmieniając
pozycji, prawie na ślepo ściągnęłam spodnie Ren’a i przez materiał bokserek
masowałam jego przyrodzenie. Choi wyginał się w łuk już pod samym moim
dotykiem.
- Na pewno tego
chcesz?- zapytał chwilę przed pozbawieniem mnie ostatniej części ubioru.
- Z tobą,
oczywiście, tylko… Trochę się boję…
- Nie bój
się, będę delikatny.
Moje majtki
wylądowały na podłodze, a Ren sięgnął do swoich spodni po prezerwatywę. Pozbył
się bokserek i nałożył na swoją męskość gumkę. Jednak przed pozbawieniem mnie
dziewictwa wsadził dwa palce do buzi i oblizał je dokładnie, po chwili one
znalazły się w moim wnętrzu. Starał się dokładnie mnie rozciągnąć, to na szczęście
nie sprawiało dużego bólu, ale po chwili zastąpił je swoim penisem. Krzyknęłam.
Tracenie cnoty nie jest za bardzo przyjemne.
- Spokojnie,
zaraz przejdzie… Nie denerwuj się, rozluźnij się… - uspokajał mnie.
Poruszał się
we mnie powoli, jednak gdy przeszło i zastąpiła wszystko przyjemność
przyspieszył. Nasze ciała całe spocone uderzały o siebie, staliśmy się jednością.
Doszliśmy w tym samym momencie. Wgięłam ciało w łuk. Minki wyszedł ze mnie i
opadł obok mnie szybko oddychając. Pocałował mnie na koniec w policzek.
- Dziękuje.
Czy t-ty już to kiedyś robiłeś?
- Nie, to
tez był mój pierwszy raz… Chodź pozbierać wszystko i się ubrać, jeśli masz
siłę, reszta może zaraz wrócić.
- Przyniesiesz?
Ren wstał
powoli i zaczął zbierać nasze ubrania, moje położył na łóżku, a sam poszedł
wziąć prysznic. Ja z nadmiaru wrażeń zmęczona poszłam spać.
~~~~~~
~~~~
Guess who’s back?
Przepraszam bardzo za moją długą nieobecność, ale w lato jak nie goście to coś innego i czasu jakoś mało wyszło. Do tego teraz szkoła, a obiecałam sobie, ze zacznę się uczyć, ~więc ciężko czasem coś pisać ;-;
Nowy rozdział, a mianowicie 26 zaczęłam pisać, więc niedługo powinien się pojawić na blogu ;)
środa, 3 czerwca 2015
Rozdział 25
- Megu~~
Odprowadzisz mnie? – usłyszałam głos Alice obok swojego ucha.
- Czemu ja?
- Reszta śpi…
Proszę unnie~.
- Ja też
śpię… Weź któregoś z tych leni wygoń z domu, nie, nie mam na myśli tylko
chłopaków.
- Hihihi –
zaśmiała się cichutko – no proszę…
- To musisz
trochę poczekać, muszę wziąć prysznic potem wysuszyć włosy, ubrać jakieś
ubrania i się umalować, więc chwile poczekasz. Nadal chcesz?
- Tak!
- Eh… No
dobra
Jeszcze
zaspana wstałam, zabrałam jakieś ubrania z szafy i poszłam do łazienki wykonać
wcześniej wspomniane przeze mnie czynności. Wyszłam z pomieszczenia to nie dało
się tak po prostu przejść koło lodówki, ona taka smutna i samotna. Jak się
okazało było w niej coś, co było dziwne, a może jednak nie? Pewnie dlatego, że
tamte głodomory jeszcze śpią, ehhh... Z kim ja żyję.
Wzięłam
jeszcze torbę i musiałam łazić po pokoju w poszukiwaniu telefonu i portfelu, to
pewnie jakieś skrzaty czy jakieś podobne w nocy zakradły mi się do pokoju i
pochowały moje cenne przedmioty… Innym rozwiązaniem jest to, ze to wina Samanty
lub kogoś innego. Po paru minutach
łażenia znalazłam to co chciałam i wyszłam razem z Minjae w stronę jej hotelu.
- To gdzie
ten hotel? – zapytałam.
- Już
niedaleko, idziemy skrótem? Tylko przez zarośla i koło opuszczonej fabryki
trzeba przejść…
- Wiesz,
może lepiej chodźmy normalną drogą.
- Ale
normalną, to jeszcze z godzina drogi, a tak to pół…
- Niech ci
będzie…
Skręciłyśmy
w drugą stronę by iść „skrótem”. Tak jak myślałam, to był zły pomysł, od
początku czułam na sobie czyjeś spojrzenia i potem ktoś za nami szedł. Chwila,
moment i obie zostałyśmy ogłuszone, ledwie zobaczyłam jak obok mnie upada na
ziemię Alice, potem czułam tylko jak ktoś mnie gdzieś ciągnie…
~~***~~
Obudziłam
się z mocnym bólem głowy, otworzyłam oczy, zobaczyłam, że jestem przywiązana do
krzesła, nogi i ręce miałam związane tak jak usta. Obok mnie siedziała jeszcze
nieprzytomna Min Jae. Do pomieszczenia weszła ONA. Sayuri.
- Och,
widzę, że wreszcie się obudziłaś już myślałam, że zginęłaś i nici z mojego
planu… - podeszła do mnie i rozwiązała mi chustę, która przeszkadzała mi na
twarzy i przez nią nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa.
- Po co mnie
porwałaś?! – od razu zaczęłam krzyczeć i
się wiercić.
- Oj, nie
tak szybko maleńka. Po pierwsze muszę załatwić sprawę z twoją rodziną, i do
tego przez ciebie i twojego braciszka ścigają mnie psy, nie mam wyboru i muszę
się ukrywać.
- Daj się im
złapać.
- Phy,
myślisz, że to takie łatwe? Niestety nie, ale cóż… A co do powodu, dlaczego ty
i twoja przyjaciółka tu jesteście to chce jakoś odebrać swoje pieniądze, które
wisieli mi twoi rodzice. Ta twoja koleżaneczka jest nie potrzebna, no ale
przynajmniej, jak za dwie będzie więcej pieniędzy, hahaha.
- Dlaczego
ich zabiłaś?! –po moich policzkach poleciało parę drobnych łez.
- To miało
wszystko załatwić, nikt mi nie powiedział, że mają tak uciążliwe bachory, haha,
wy myślicie, że mnie złapią za takie coś? Już swoje odsiedziałam, nie mam
zamiaru tam wracać, zawsze mogę zrobić na przykład coś na twoja nie korzyść.
- Nie
odważyłabyś się!!!
- Za kogo ty
mnie masz? Mimo iż mam te swoje lata to wciąż lubię się czymś bawić, w moim wypadku
ludźmi, ludzkim życiem. Wiesz, że mogłam w szpitalu zabić twojego ojca? Wolałam
patrzeć jak cierpi. Tak, cierpienie i nienawiść, oto mi chodziło, jednak on nie
był zdolny by zrobić sobie i komuś krzywdę, dlatego musiałam działać, ciągnęło
się to już za długo.
- Powinnaś
wrócić do więzienia, jak możesz bawić się ludzkim życiem?! – złapała mnie jedną
ręką za policzki wbijając w nie swoje paznokcie przez co syknęłam z bólu i
podniosła moja głowę do góry bym spojrzała się w jej oczy.
- Może sama
byś chciała tam iść? Chcesz? Możesz iść, mogę cię tam wsadzić, zgnijesz tam! To
nie jest miejsce dla takiej panienki jak ty, zmienią cię tam… - z mojej torby
wydobywał się cichy dźwięk mojego dzwonka. – Oh, czyżbym nie musiała sama do
nich dzwonić? – wyjęła mój telefon, dzwonił Ren. – Ah, martwią się bidulki o
ciebie, hahah. – odebrała.
- Halo, Megu
gdzie jesteś?! – usłyszałam krzyki nie tylko Minki’ego, ale i całej reszty.
- Spokojnie,
są w dobrych rękach… Do czasu, haha.
- Kim
jesteś?! – wykrzyczał Minhyun.
- Oj nie tak
od razu… Mam nadzieję, ze jesteście zgrani i dacie rade… Na jutro 3029737990 won ( ok. 10 milionów zł),
arasso? (dobrze?)
- Nie
wierzcie jej! Nie przynoście tych pieniędzy!!! – krzyczałam jak najgłośniej, by
mnie usłyszeli.
- Megu?!
- Kasa -
wcięła się. - Jutro, stara fabryka, jak
nie to pożegnacie się z dziewczynkami.
Rozłączyła
się. Nastała cisza. Tylko moje ciche łkanie w Sali którą zdążyła już opuścić.
Miarowy oddech Alice także było słychać, biedaczka, nadal była nieprzytomna,
przynajmniej nie słyszała tej całej rozmowy.
*Z perspektywy Minhyun’a*
- Boże… Jak my tyle zgromadzimy, nie zarabiamy aż tyle. –
zacząłem płakać, nie mogłem jej strać, nie przeżyłbym, nie chce. Proszę
powiedzcie, że to tylko jakiś głupi sen, proszę…
- Musimy coś zrobić… Musimy je wyciągnąć… - Ren zacisnął
swoje dłonie w pięści i także płakał, wszyscy ronili łzy.
- Spróbujmy się jakoś złożyć, może chociaż coś będziemy
mieli. – powiedziała Yoona.
- To nic nie da, nie uzbieramy tylu do jutra… Skąd mamy
wytrzasnąć aż tyle…
- Wytwórnia i tak ma za mało pieniędzy… - odezwała się Taeyeon
– Nie wiem czy to coś da, ale spróbuję dogadać się z kuzynem, on jest dosyć
bogaty, może coś będzie, razem uzbieramy… Rodziny poprośmy, razem coś
uzbierajmy, a jak zabraknie to musimy wziąć pożyczkę z banku…
-Ona tego oczekuje – zaczął Daniel – musimy zrobi, coś na
przekór… Po pierwsze w takich sytuacjach, jak nas uczyli, musimy kogoś
zawiadomić, sami w tym nie mamy siedzieć, policja, detektywi ktokolwiek…
Zapewne dadzą nam torbę z fałszywymi pieniędzmi, a ją złapią… Aya, Samantha,
Yongrin, wiecie o robić.
- Tak jest sir! – powiedziały równo i wyszły z domu.
- G-gdzie one poszły? – udało mi się wydusić coś z siebie.
- Zawiadomić kogo trzeba, Minhyun, wszystko będzie dobrze…
Rozumiem, że nie chcesz jej stracić, ja jak byłem młodszy przez swoją
bezsilność straciłem całą, dosłownie całą rodzinę, dlatego postanowiłem zostać
ochroniarzem, by innym to się nie zdarzyło. Wiem, dlaczego chcecie się zamknąć
w sobie, też to przeżywałem, jednak czas leczy rany podobno, mimo, że te
konkretne ciężko się goją, to da radę żyć pełnią życia.
- J-jak się po tym pozbierałeś, miałeś rodzeństwo?
- Tak, miałem starszą siostrę i młodsze bliźniaki… Na
początku jak zamieszkałem w domu dziecka unikałem wszystkich szerokim łukiem,
ale w moim życiu pojawiła się osoba, która stała się dla mnie ważna, ona mi
pomogła odbić się od dna. Zacząłem na nowo widzieć świat w kolorach, poznawałem
wszystko od nowa. Ona została moją matką zastępczą, nadal się o mnie troszczy.
Więc Minhyun, nie martw się, macie siebie i nas, nie zostawimy was.
- Dziękuję… Soohyun, Yui, Yoona, Taeyeon, Daniel, Aron, JR,
Baekho, Ren... Dziękuję, za to, że jesteście.
Wszyscy zdenerwowani siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy na
dziewczyny, które dość długo nie wracały. Po jakiejś godzinie wróciły z dwójką
detektywów i policjantem. Wszystko zostało wyjaśnione i rozgrywało się tak jak
powiedział Lahey. Następnego dnia byliśmy pod tą starą fabryką. Wszyscy.
*Normalna narracja*
- Minjae… Jak myślisz, przyjdą? – zapytałam się już przytomną
i zapłakaną dziewczynę.
- Mam nadzieję, przepraszam, to moja wina. Trzeba było wybić
mi ten pomysł z głowy, następnym razem się mnie nie słuchaj.
- Nie obwiniaj siebie, to po części też moja wina.
Nagle usłyszałyśmy dźwięk tłuczonej
szyby, czyżby, pomoc?
Głośne krzyki, strzały z pistoletu i huk. Wielkie drzwi się otworzyły,
a w nich Ren, Minhyun, Aron i Aya. Na ich widok po raz kolejny się rozpłakałam,
myślałam, że ich już nie zobaczę, że to będzie mój koniec. Szybko podbiegli do
nas i nas odwiązali, Minki i mój brat się do mnie od razu przytulili, myślałam,
ze mnie uduszą, jednak nie protestowałam, chciałam tego, tej bliskości. Alice
natomiast wtuliła się w Youngmin’a.
- Myślałam, że was już nie zobaczę… - wyszeptałam.
- Też tak myśleliśmy… Baliśmy się o was, ale już jesteśmy z
wami, Megu nie płacz. – uspokajał mnie Ren.
- C-co z nią zrobiliście? – zapytałam cicho, gdy udało mi się
wyrwać z ich uścisku.
- Złapaliśmy ją. – do Sali jakby na zawołanie, nagle wszedł
Daniel. – Zostanie przetransportowana do Korei, by tam z nią mogli się
rozprawić. Jednak nadal miejcie się na baczności, podejrzewamy, że nie tylko
ona była… Znaczy się, jest w to zamieszana.
- J-jak to?
- Sami jeszcze za dużo nie wiemy. Cieszę się, że jesteście
całe – posłał w naszą stronę serdeczny uśmiech
Minhyun i Minki nie odstępowali mnie nawet na krok podczas
powrotu do domu. Youngmin objął nadal trzęsącą się Alice i poszedł z nią do hotelu
by zabrać jej rzeczy. Od teraz będzie mieszkać z nami. W mieszkaniu otuliłam się
szczelnie kocem i usiadłam na kanapie w salonie. Każdy chyba co najmniej ze sto
razy się mnie pytał czy wszystko w porządku. Obchodzili się ze mną jak z
jajkiem. Mój brat siedział obok mnie, on najwięcej zadawał takich pytań.
- Tak, Minhyun wszystko w porządku. – zaczęło mnie to już denerwować.
- Przepraszam, martwię się o ciebie.
- Rozumiem to, ale pytanie się mnie co minutę trochę
denerwuję, do tego siedzę obok ciebie i widzisz co się ze mną dzieje.
- Um… Mianhe (Przepraszam)… Dlaczego tak lekkomyślnie same
opuściłyście dom? Trzeba było wziąć ze sobą Ayę lub Lyn albo Samanthę, no
chociażby nawet Daniela.
- Wszyscy spali…
- Można było ich obudzić, następnym razem nie wychodź nigdzie
sama.
- Arasso. (Dobrze)
Do wieczora było w miarę spokojnie, dalej się o coś co chwilę
pytali, ale jakos szybko to minęło. Po godzinie dziewiętnastej usłyszeliśmy
dzwonek do drzwi i nagle salon po raz kolejny był załadowany debilami, ja się
do tej grupy nie wliczam, jestem tam chyba jedyną normalną osobą.
- Ni hao (hej). – powiedział starszy, różowo włosy chłopak. –
Nazywam się Fu Long Fei, ale mówcie mi Jason.
- Hej, jestem liderem NU’EST, Kim Jonghyun, lub jak wolisz
JR.
Później każdy zaczął się przedstawiać, biedny chińczyk, tyle
imion do zapamiętania ma. Sama się dziwię jak tyle ludzi się tu mieści. Taki
tłum, gości lepiej nie zapraszać, bo serio się my tu nie pomieścimy. Jason miał
dzielić pokój z Minhyun’em i Daniel’em. A Alice została przydzielona do pokoju
ze mną i Samantą.
_______________
I'm back! Żyję!
Przepraszam, że od urodzin nic nie dodawałam, ale tu raz weny nie miałam, tu raz kartki na których w szkole pisałam ten rozdział się gubiły. Do tego teraz końcówka roku, czyli poprawianie ocen, masa testów, egzaminy - po kiego w pierwszej klasie robią egzaminy? ;;;.
Jakoś ten rozdział taki dziwny :/ Za szybko się tu akcja dzieje i wgl ;; Mianhe, za tą nieobecność,
Jak pewnie zauważyliście powstała ankieta na tym blogu, z kim bd następne opowiadanie, gdyż to niestety zmierza ku końcowi. Zapraszam do głosowania, ;)
No i dziękuję za 8 komentarzy pod ostatnim rozdziałem, jesteście kochani, Kamsamanida ♥♥
czwartek, 19 marca 2015
Rozdział 24
- Dokąd
jedziemy? - zapytałam się swoich rodziców.
- Jedziemy
do stolicy, musimy z tatą coś ważnego załatwić.
Postanowiłam
pojechać z nimi, w domu nie miałam nic do roboty. Wsiadłam na tylne siedzenia
samochodu, a do uszu wsadziłam swoje czerwone słuchawki. Puściłam piosenki
zespołu mojego brata. W pewnym momencie ustaliśmy w korku. Gdy to wszystko
ruszyło na ulicy pojawił się dość duży zamęt. Poczułam, że nasz samochód nie wyszedł z tego cało.
Uderzyła nas ciężarówka. Zobaczyłam, że
kierowcą była kobieta. Spojrzałam się na przednie siedzenia, by sprawdzić czy z rodzicami wszystko jest w
porządku. To co zobaczyłam wywołało u mnie nagły napad płaczu. Łzy leciały mi
po policzkach i nie mogły przestać. Prawa cześć była przygnieciona, z szyb
pozostały drobne szkiełka, reszta była na ciele mojej mamy.
- Mamo!...
Mamo odezwij się!
Nic, zero
reakcji. Na miejsce szybko przyjechało pogotowie i policja. Jednak tamta
kobieta opuściła miejsce zdarzenia, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Lekarze
stwierdzili u mamy zgon na miejscu, a tatę przewieźli do szpitala.
~~***~~
W szpitalu
był ogromny ruch. Każdy gdzieś się spieszył, tylko ja stałam w miejscu. Nikt
nawet na mnie nie spojrzał, jakby mnie tam nie było, a przecież tam stałam,
prawda?
- Kim on
jest? Ten z dzisiejszego wypadku. - usłyszałam rozmowę pielęgniarek. Podeszłam
trochę bliżej, by lepiej było słychać.
- To jest
podobno ojciec jednego z chłopaków z NU’EST.
- Lepiej by
fanki się o tym nie dowiedziały, bo będzie kiepsko.
Jedną z nich
rozpoznałam, była to osoba z ciężarówki. Zdziwiło mnie to, co ona robi w szpitalu, do tego w fartuchu
lekarskim. Poszłam na sale w której leżał mój tata. Był nieprzytomny. Jego stan
był stabilny, jednak był w śpiączce. Nie mogłam uwierzyć, że on leży w takim
stanie obok mnie.
~~***~~
Dom ojca, a
w nim on i znów ta sama osoba. Wyglądała na młodą i ambitną kobietę. Zmywała
akurat naczynia, dokładnie przyglądała się wszystkim nożom, które odkładała po
chwili i kręciła głową, jakby coś jej nie pasowało. Patrzyłam na nią, dalej
wykonywała swoją czynność. Po dość długiej chwili odezwał się mężczyzna
siedzący na kanapie:
- Sayuri,
możesz zrobić mi dzisiaj spaghetti?
Wiedziałam,
że skądś ją znałam, to była ta jego opiekunka, ale czemu ją widziała w tamtych
dwóch miejscach? Po chwili zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam zobaczyłam
martwego tatę, a obok ją…
~~***~~
Oblana potem
obudziłam się, to był chyba najgorszy koszmar jaki do tej pory mi się śnił.
Poczułam, że jestem obejmowana czyimś ramieniem, męskim ramieniem. W ciemności jaka panowała w pokoju
nie widziałam kto to był, ale wtuliłam się w jego tors.
- Ćśś,
spokojnie. To tylko zły sen. – teraz byłam pewna, że osobą obok mnie był Ren.
- R-ren?
M-możesz ze mną z-zostać?
- Dla ciebie
wszystko, Megu…
Ułożyłam się
wygodnie w łóżku, a pod kołdrę wlazł Minki i przytulił mnie do siebie. Przez
dłuższy czas nie mogłam zasnąć, jednak on już dawno spał. Ciągle przypominał mi
się ten koszmar, czułam jakbym uczestniczyła w tym wypadku. Miałam przed oczami
te martwe ciała
- Megu czemu
nie śpisz? – usłyszałam cichy głos Choi’a obok siebie.
- Nie mogę
zasnąć… To przez ten koszmar.
- Chodź,
napijesz się wody… - wstałam i poszłam za chłopakiem do kuchni, gdzie do
szklanki nalał wody i mi ją dał. Wypiłam bardzo szybko i usiadłam na krzesełku.
- Spokojnie,
oddychaj, bo znowu nam zemdlejesz. – przytulił mnie i zaczął głaskać mnie po
plecach.
- Śnili mi
się moi rodzice, widziałam jak zginęli… Nie wiem czy tak było naprawdę czy nie,
to było zbyt realistyczne, czułam się trochę jak duch, nikt mnie nie widział.
- Nie
przypominaj sobie o tym.
- Postaram
się, ale nie wiem, czy to ma jakiś związek z prawdą. Może to był jakiś znak,
przepowiednia.
- Rano
powiem Minhyun’owi i pójdziecie na policję by to zbadali…
- Kto
uwierzy w jakiś głupi sen, który nawet może być fałszywy jakiegoś dziecka?
- Ja ci
wierzę, to powinno wystarczyć… I nie jesteś dzieckiem.
Złożył na
moich ustach bardzo delikatny i słodki pocałunek, który nieśmiało
odwzajemniłam. Wtuliłam się kolejny raz w jego klatkę piersiową i znowu łzy
popłynęły po moich zarumienionych policzkach. Ren w takich chwilach ostatnio
bardzo mi pomagał. Stał się moim oparciem, często mnie wspierał. Mimo swoich
treningów zawsze znalazł czas dla mnie. Tak jak mówił, stałam się dla niego
najważniejsza.
- Megumi,
jest noc, chodź spróbujesz zasnąć. Musisz dużo spać i odpoczywać.
- Dobrze,
może uda mi się zasnąć.
Poszłam do
łóżka, znowu położyłam się obok Minki’ego i się do niego przytuliłam. Po długim
czasie udało mi się zasnąć. Tym razem już nic mi się nie śniło, wokoło mnie
panowała ciemność. Rano gdy się obudziłam, jego już ze mną nie było, tak jak
Samanty. Wstałam, wzięłam jakieś ubrania na zmianę i wyszłam z pokoju. Wszyscy
byli w salonie.
- Annyeong –
powiedziałam i poszłam do łazienki.
- Megu,
czekaj! – zawołała mnie liderka.
- Tak? Coś
się stało?
- Opowiedz
nam o tym twoim śnie…
- Eh… -
usiadłam obok Yoony i Yui. – No… Śnił mi się wypadek rodziców, no i widziałam
kto był sprawca, potem ta sama osoba była w szpitalu, no i w domu u taty… To ta
jego opiekunka – Sayuri.
- M-mwoch?!
(C-co?!) – zdziwił się mój brat, tak samo jak reszta.
- Przecież
ona była jego opiekunką, mówiłaś, że ona go wcześniej nie znała. – powiedział
Aron.
- Mogła
kłamać, ale wiecie, że to mógł być po prostu zwykły sen, który nawet nie musi
być oparty na faktach. To mogło być kłamstwo… No i jeszcze tam było, że to ona
go zabiła…
- Matko, nie chciałabym by mi się coś takiego
przyśniło, współczuję… Ale to może być prawdopodobne… - rzekła Soohyun.
- Nawet
gdybym miała to komuś powiedzieć to by mi nie uwierzył, by mnie wyśmiał. Nie ma
sensu tego gadać.
- Megu…
Jest, to może być poszlaka dla policji i detektywów. Przecież dla nich wszystko
się liczy, a takie coś to mogą zbadać, i to co mówiła to pewnie było kłamstwo,
ponieważ gdy oni przyjechali do jego domu nie było nawet żadnych reklamówek,
które mogłyby wskazywać, że była poza domem. – mówił Minhyun.
- Ciekawe
czy coś z tym zrobią. Kto mi uwierzy?
- Zobaczymy,
może ci uwierzą, my ci wierzymy, więc mamy przewagę – rzekł lider NU’EST.
- Dobra,
więc później pójdziemy. – odparłam i poszłam się umyć.
Poszłam do
łazienki, wzięłam ciepły prysznic, przebrałam się w ciemne rurki, bluzkę na
ramiączkach z wilkiem i na to biało-czarną bluzę z kapturem. Wysuszyłam włosy i
związałam je w wysokiego kucyka. Zrobiłam jeszcze delikatny makijaż i mogłam
opuścić pomieszczenie.
- Bulgogi! –
krzyknęłam na widok jedzenia – Wreszcie! Mam już dosyć tego chińskiego
jedzenia…
Usiadłam
obok Ren’a i Yui. Szybko zjadłam, gdyż byłam bardzo głodna i niesamowicie
dobre. Przy śniadaniu w takiej atmosferze przynajmniej mogłam zapomnieć o tym z
nocy. Czułam się jak w jednej wielkiej rodzinie. Miałam siostry i braci, którzy
się o mnie troszczyli, otoczyli mnie miłością, czułością oraz takim ciepłem
rodzinnym.
Udałam się
do swojego pokoju, gdzie dalej z Samantą oglądałam dramę. Zakończeniem byłam
trochę zawiedziona, nie tego chciałam.
- Megu
zbieraj się! Idziemy na policję! – krzyknęli liderzy.
- Chwileczkę
– odkrzyknęłam.
Poprawiłam
makijaż i wyszłam z liderami, z bratem oraz z Aron’em. Na policji opowiedziałam
co mi się przyśniło oraz moje podejrzenia. Co mnie zdziwiło powiedzieli, ze to
sprawdzą i wyślą tą informację do Japonii. Gdy wracaliśmy zauważyliśmy jakąś
dziewczynę siedzącą na ziemi i trzymającą się za kostkę. Aron, jako ten
najbardziej troskliwy podszedł do niej jako pierwszy, a my za nim, dziwnie to wyglądało,
ale no…
- Gwenchana?
(W porządku?) – zapytał dziewczynę.
- Chyba
kostkę skręciłam… Bardzo boli. – spojrzała się na niego i wpatrywała się w jego
czarne jak węgiel oczy.
- Dasz radę
wstać, iść? – ledwie z siebie wydusił.
- Chyba nie,
a do hotelu daleko…
- Może
pójdziemy do nas? Pomogę ci… Mieszkamy niedaleko.
- Nie chcę
sprawiać kłopotów, jakoś uda mi się dotrzeć do hotelu…
- Nie
będziesz przeszkadzać. Tak by the way to Aron jestem – uśmiechnął się do niej
szeroko.
- Cha Minjae, ale mów mi Alice – nieśmiało odwzajemniła uśmieszek.
- To…
idziemy? – zapytałam trochę zniecierpliwiona.
- Aron, dasz
radę sam czy ci pomóc? – zapytał go mój brat.
- Dam radę,
wątpisz we mnie? – spytał i chwycił dziewczynę, założył jej rękę na swoich
barkach i pomógł jej wstać. Ciekawie to wyglądało, bo Alice była tylko o parę
centymetrów niższa od Kwak’a.
- Opowiesz
coś o sobie? W ciszy chyba nie będziemy iść. – rzekłam.
- Em… A co
chcecie o mnie wiedzieć? – widać było, że jest zakłopotana tym.
- Skąd
jesteś? Kiedy się urodziłaś? Dlaczego jesteś w Chinach, nie wyglądasz na
Chinkę. Co lubisz robić? – zasypała ją pytaniami Taeyeon.
- Mieszkałam
w Los Angeles, moja mama była Koreanką, a tata Amerykaninem. Urodziłam się
szesnastego grudnia 1996 roku. Lubię rysować, czasem coś śpiewam lub rapuję. A
co do tego… Uciekłam od rodziców.
- Jak to?
Dlaczego?
- Może innym
razem o tym powiem… A co z wami?
- Ja jestem
Hwang Megumi – zaczęłam – mam urodziny w marcu, jestem z tego samego rocznika
co ty. Jak wdać, jestem Japonką. Ten wysoki obok mnie to mój brat, Minhyun.
Jest rok starszy ode mnie. – mówiłam od razu za brata.
- Lee
Taeyeon. Hihi – zaśmiała się – Jestem najstarsza, robię za liderkę i opiekunkę
do dzieci w moim zespole. Nie wiem co jeszcze.
- Zespole? –
zdziwiła się.
- Ach tak! –
Krzyknęła Taela i weszliśmy do domu – Ja jestem liderką zespołu Noona Stars, a
ten oto młody człowiek – wskazała na JR’a – to lider boysband’u o nazwie
NU’EST. Znasz może?
- Niestety
nie…
- Ludzie!
Mamy gościa! – i nagle wszyscy zjawili się w salonie – więcej to was matka nie
miała?
- Niedługo
będzie o jednego więcej. – głos zabrał Daniel.
- Nie
przypominaj. – odpowiedziałam.
Wszyscy
zaczęli się przedstawiać i pomogli Minjae opatrzeć kostkę. Podobno nie była
zwichnięta tylko nadwerężona. Bardzo polubili dziewczynę, która się chyba
dziwnie czuła będąc otoczona taką dużą grupą ludzi.
Poszłam do kuchni, bo nie chciałam być w tym
tłumie. Tam zastałam tylko siedzącego przy stole i pijącego kawę Ren’a.
Podeszłam do lodówki, w której oczywiście nic nie było. Napełniłam czajnik wodą
i postawiłam go na gazie. Do kubka wsadziłam torebeczkę z herbatą i nasypałam
dwie łyżeczki cukru. Poczułam, że zostałam objęta w pasie od tyłu, brązowe już
kosmyki ujawniły tożsamość tej osoby. Był to dość czuły gest, do którego
ostatnio bardzo się przyzwyczaiłam. Tak, powróciło to dawne uczucie do niego.
Chłopak odwrócił mnie przodem do siebie, ręce oparł na blacie za mną i złączył
nasze usta w namiętnym pocałunku, który znowu odwzajemniłam. Czułam te tak
zwane motylki w brzuchu. Nie wiem skąd się one tam znalazły, ale pewne było to,
że nie chciały stamtąd wyjść.
- Ekhem,
sorry, że przeszkadzam, ale woda się gotuje od paru minut. – głos Beakho
przerwał tą nawet piękną chwilę.
- Spadaj do
Yoony. – warknęłam.
- Hehe,
wczoraj byliśmy na randce, a wy kiedy idziecie?
- My nie
jesteśmy razem.
- No tyle
razy się całowaliście, że myślałem, że jednak. Jak co to możemy iść na podwójną
randkę.
Przemilczałam
to i zrobiłam sobie to co chciałam. Zabrałam kubek z zawartością i udałam się
do swojego pokoju. Za mną poszedł Minki i zamknął drzwi. Usiadłam na łóżku, a
on także powtórzył tą czynność, jednak był trochę zbyt blisko, nasze uda się ze
sobą stykały. Nie wiem czemu zmęczona oparłam głowę o jego barku, a Minnie
swoją zimną rękę położył na moim ramieniu.
- Kiedy
wracamy do Korei? – zapytałam po długiej i niezręcznej ciszy.
- Chyba pod
koniec stycznia lub w lutym, dokładnie jeszcze nie wiem…
- Um… Jutro
ma do nas przeprowadzić się ten nowy członek, tak?
- Tak, nie
przejmuj się za bardzo nim.
- Wiem,
wiem. Będzie tutaj jeszcze bardziej tłoczno. Idę zobaczyć co z Alice… - wstałam
i poszłam do dziewczyny nadal siedzącej w salonie, teraz już było trochę mniej
ludu tam.
- I jak
kostka? – spytałam troskliwie.
- Już trochę
lepiej. Który pokój jest Aron’a?
- Pomogę ci
i cię zaprowadzę – pomogłam jej podejść do śnieżnobiałych drzwi i zapukałyśmy,
wiadomo, Kwak nie raczy odpowiedzieć. Na chama weszłam do jego pokoju, to już
przyzwyczajenie by m tak do ich pomieszczeń włazić.
- Aron,
odpowiedziałbyś coś ty leniu – doszłyśmy do łóżka i ją tam zostawiłam na pastwę
losu Youngmin’a. Hm… Dziwni to brzmi, ale wolałam im się nie wtrącać.
W pokoju
nadal siedział Choi. Zignorowała go i położyłam się na łóżku popijając
wcześniej zrobioną herbatkę. Jakoś tak ciężko mi się zrobiło, spojrzałam na
swoje nogi, a tam Ren… Eh… No wygodniejszej pozycji się nie dało. Poprawiłam
jakoś go, by leżał obok mnie, a nie na mnie. Tak patrząc na niego jak słodko
spał, mnie także zachciało się uciąć sobie drzemkę…
~~***~~
- Ten
wypadek – usłyszałam jakiś głos… chyba jakiegoś policjanta – On chyba nie był
spowodowany „przez przypadek”, to było bardziej z premedytacją. Ktoś zaplanował
dokładnie ich śmierć…
- Musimy to
jeszcze raz zbadać – drugi, inny głos… - Ten kąt uderzenia był zbyt dokładny,
jakby był wcześniej zaplanowany, obliczony. Do tego, oni stali na początku w
korku… Na początku tego wszystkiego był bardzo poważny wypadek parudziesięciu
samochodów, to było niczym w zasadzie… Jednak tamto też było takie zbyt
dokładne, jeszcze do tego jakaś ciężarówka z drewnem jechała pod prąd na rondzie,
czy to nie jest dziwne?
- Nawet
bardzo, kierowca był w 100% trzeźwy… Ktoś nimi manipulował…
- Mimo
wszystko współczuję temu rodzeństwu, najpierw matka, później ojciec, do tego to
ta sama osoba jest za to odpowiedzialna, aish… Wszystko jest poplątane.
- Musimy coś
z tym wszystkim zrobić, jutro ty idziesz jeszcze razy do szpitala się
wszystkich powypytywać, ja idę na miejsce wypadku.
- Dobrze,
szefie.
~~***~~
Kolejny
dziwny sen… Chociaż tym razem nie obudziłam się zalana potem, wzięłam kilka
głębokich oddechów i napiłam się napoju, który stał w kubku na mojej szafeczce.
Wyszłam z pokoju, a tam wszyscy przy stole i jedzą kolację, no foszek, nie
obudzili mnie. Zrobiłam sobie miejsce, wpychając się po między Daniel’a a JR’a.
Na kolacje były Tosty, mniam. Z ego co na szybko ogarnęłam sytuację, to Alice
jeszcze nie poszła do domu.
- Odezwałby się
ktoś coś… Jak w grobie cisza – odezwała się Yoona.
- Mhm… - „odpowiedział”
Beakho.
I nic… Przy
stole panował cisza, nikt się nie odzywał, ciągle zastanawiało mnie co się
stało. Zawsze to im buzia się nie zamyka. Coś mi tu nie grało, trzeba będzie
się ich później o wszystko wypytać. Oczywiście ja zostałam sama przy stole, bo
reszta to chyba na wyścigi trafiła, kto szybciej zje i zniknie w swoim pokoju.
Jak się po
paru godzinach dowiedziałam od Ayi to nowy członek NU’EST miał wypadek po
drodze do naszego dormu i jest w szpitalu. Niby nic poważnego mu się nie stało,
jednak to też było podejrzane… Czyżby ta sama osoba maczała w tym palce?
_____________
Taki prezent ode mnie dla was na moje urodzinki (20.03) ^^
Jutro niestety nie włączam komputera, dlatego rozdział pojawia się już dziś :D
Czekaliście? Jak się podoba?
To chyba jest najdłuższy rozdział jak do tej pory O.O
Subskrybuj:
Posty (Atom)