Za drzwiami
ujrzałam brata i bruneta. Rzuciłam się na szyje brata. Niech nie myśli, że go
lubię. Nienawidzę. Najchętniej to bym go udusiła.
- Siostra
zejdź ze mnie.
- A coś mi
zrobisz jak nie zejdę ?
- Może.
- To nie
schodzę. A tak w ogóle to kto to?
- To mój
kolega, najstarszy z zespołu. Pewno pamiętasz go, ostatnio zaczęłaś nas słuchać
- Nie
kojarzę , chyba że, nie nic
-Aron, mówi
Ci to coś? –Powiedział Minhyun i niestety odczepił mnie od siebie.
- To
naprawdę ty? Kwak Young Min? – Podeszłam do bruneta i wpatrywałam się w niego
jak w obraz.
-Tak to ja.
– Po tych słowach uśmiechnął się do mnie.
- Chodźcie
do środka. Ja zaraz wracam.
Poszłam na
górę do swojego pokoju. Upewniłam się czy wszystko zapakowane. Pokój był już
pusty, wiec łatwo było się rozejrzeć. Będę tęsknic za nim. Zeszłam na
dół gdzie czekali na mnie Aron i Minhyun. Podałam im torby, a sobie zostawiałam
liliową walizkę. W kuchni spotkałam rodziców, pożegnałam się z nimi. I w drogę.
Wsiadłam do białego busa, było w nim bardzo dużo miejsca. Usiadłam na samym
końcu. Nawet wygodnie było. Przez całą drogę obserwowałam przez okno jak ludzie
się gdzieś spieszą. Jakieś dzieci w parku nagrywały jak tańczą. Nagle
zatrzymaliśmy się, okazało się, że jesteśmy już na miejscu. Byłam zdenerwowana, ale zaraz mój brat mieszka z Aronem? Coś mi tu nie gra. Ale co tam. Przede mną
stał wielki biały apartament z małym ogrodem. Wzięłam swoją walizkę i poszłam
za bratem i Kwak’iem
- Chłopaki
już jesteśmy. Chodźcie się przedstawić ! –Krzyknęli. Zaraz co? To jest tu
więcej chłopaków. Tylko nie mówcie mi, że będę jedyną dziewczyną w tym domu.
Zza ściany wyjrzały trzy osoby. Ja jedna z pięcioma facetami? Jak ja to
wytrzymam.
- No
przedstawicie się.
- Jestem
Ren, Choi MinKi.- Powiedział wysoki blondyn. Czy to na pewno chłopak? Jest taki
słodki, jak dziewczyna. I znów o czym ja myślę?
- A ja Beak
Ho, Kang Dong Ho, miło mi Cię poznać.
- A może coś
powiecie o sobie? Ona ma słabą pamięć nie zapamięta was – Oznajmił Minhyun
- Nie taka
słaba, to że koreańskie imiona są trudne dla mnie nie znaczy od razu, że coś
mam z pamięcią.- Wszyscy się jakoś tak dziwnie patrzyli na mnie jak mówiłam.
- Niby czemu
takie trudne? – Powiedział ten co się nie przedstawił.
- Ponieważ
ja słabo umiem koreański. Często rozmawiam po angielsku.
- Ktoś nie
uważał na lekcji?- Wtrącił się do rozmowy Beak Ho
- Nie, ja
nie jestem Koreanką!- Krzyknęłam. Poczułam, że łza spłynęła mi po policzku.
Wszystkich
zamurowały te słowa, ja już cała mokra od płaczu wybiegłam na dwór nawet nie
wiem w którą stronę skręciłam. W kieszeni cały czas dzwoniła mi komórka. Wiem,
że jestem dziwna żeby od razu płakać, ale nie lubię mówić innym, że nie jestem
Koreanką. Jakoś dotarłam do parku ciągle ocierałam jeszcze płynące łzy.
Usiadłam na pobliskiej ławce. Wyłączyłam telefon. Niech dadzą mi wreszcie spokój.
W ciągu paru minut już 25 nieodebranych. Co on chce się ze mną jak z jajkiem
obchodzić? Tak jestem wrażliwa, ale wszystko było dobrze dopóki się tam nie
pojawiłam. Siedziałam w parku dość długo. Zdarzyłam wszystko przemyśleć i sobie
poukładać. Postanowiłam, że wrócę do domu. Tylko jest jeden malutki problem.
Gdzie jest dom? No i się zgubiłam...
Fajnie się zaczyna : ))
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej
No i oczywiście obserwuję > 3
Dziękuję za obserwację ;)
OdpowiedzUsuńPostaram sie jeszcze dzis dodać nowy rozdział.
Heh.. Nie ma to jak się zgubić w Seulu XD Ale ja pewnie też bym się zgubiła ;; Weny! <3
OdpowiedzUsuń