Było już
chyba południe, a ja nadal spałam i ani myślałam o tym, żeby wstać. Lecz w
pewnym momencie ktoś zaczął mnie delikatnie szarpać. Obudziłam się. Mym oczom
ukazał się uśmiechnięty blondyn.
- Która to
godzina? Spać mi się chce. – Powiedziałam przecierając zaspane oczy.
- Chodź na
obiad.
- Ty chyba
żartujesz?
- Nie. Jest
już 14:30, a Tobie nadal się spać chce.
- No cóż, a
wiesz może gdzie jest unni?
- W nocy
powiedziała, że musi wracać do domu, bo jej chłopak po nią przyjechał.
- Aha
rozumiem. A teraz wypad z mojego pokoju, bo chcę wstać.
- Nie mogę
zostać? – Zrobił smutną minkę.
- Nie! –
Rzuciłam w niego poduszką.
Wyszedł, a
ja podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarną spódniczkę, za kolanówki i jakiś
czerwony top. W łazience odprawiłam dzienna rutynę i wyszłam. W kuchni czekała
już cała piątka, Aron tym razem coś gotował. Zupki zalewajki. No się chłop
strasznie wysilił.
- Dzień
dobry.- Powiedziałam.
- Um. Dobry.
– Powiedzieli wszyscy.
Myślałam, że
weselej mnie powitają. No cóż, myliłam się. JR siedział cały czas smutny. Pewno
nadal się smuci po wczoraj, nie mam pojęcia o co mu chodziło. Po zjedzeniu
każdy poszedł do swojego pokoju. Ja też tak zrobiłam. Usiadłam przy biurku i
wyjęłam swój brudnopis. Zaczęłam coś w nim bazgrolić.
Czas bardzo szybko mijał. Niedługo będę musiała
znów chodzić do szkoły. Ciekawe czy ktoś mnie w pierwszym dniu oprowadzi,
pokaże klasy. Teraz się tym nie będę martwić. Po co mam się zamartwiać na
przyszłość.
W
zeszycie powstał piękny rysunek skowronka z tulipanem i różą w dziobie. Nie mam
pojęcia czemu akurat te kwiaty, ale troszkę mi to przypomina wydarzenie ze
wczoraj. Skowronek jako ja, rozdziela sprzeczkę chłopaków, tulipan – Ren, a
roża – kolce ocierające drugi kwiat – JR.
Ręce bolały
po malowaniu. Włączyłam muzykę z laptopa i z nudów zaczęłam tańczyć. Do czasu
kiedy Ren wszedł do mojego pokoju.
- Puka się.
– Wyłączyłam nagle piosenkę.
- Pukałem,
ale najwidoczniej nie słyszałaś.
- No to co
Cię tu sprowadza?
- A po
prostu nudzę się, więc przyszedłem do Ciebie. Ładnie tańczysz. – Uśmiechnął się
do mnie. Lekko obróciłam głowę, ponieważ poczułam iż się rumienię.
- Dziękuję.
Co chcesz robić?
- A bo ja
wiem.
Zaczęliśmy
razem malować paznokcie. Był to mój jedyny pomysł, który w tym momencie
przyszedł mi do głowy. Ja pomalowałam sobie na czarno-różowo, a MinKi na
szaro-niebiesko. Zrobiło się już późno, więc poszliśmy na kolację. Ugotowałam
ramen dla wszystkich.
- Co ty
takie dania z innych krajów robisz? Może niedługo będziemy jeść ślimaki? –
Mówił Minhyun, nie mam pojęcia dlaczego dziś taki naburmuszony cały czas
chodzi.
- A bo lubię
gotować. Ślimaków nienawidzę , więc nie będzie, nie masz na co liczyć.
Najpierw
ponarzekali, a dopiero potem zjedli. Brudne naczynia włożyłam do zlewu, do
którego nalałam gorącej wody. Nie miałam co robić, wiec zmywanie było
najlepszym zajęciem. Po wymyciu talerzy, sztućców i szklanek, wyczyściłam stół
i blat w kuchni. Gdy to wszystko już lśniło, zabrałam z lodówki sok i
powędrowałam do swojego pokoju. Była już godzina 16.30, więc postanowiłam, że
zadzwonię do Yoony. Od razu odebrała.
- Co tam u
was słychać? Dalej okupujecie dom chłopaków, czy wróciłyście?
-
Wróciłyśmy. Jesteśmy już w swoich chatkach. - Zaśmiała się.- Urlop tymczasowy
nam się skończył. Why?? O kawiarence nie będę Ci nic mówić, bo zdradzę jeszcze
sekret.
- Rozumiem. A
słyszałaś nowa piosenkę B.A.P?
- Jasne ! „
Huricane”, Zelo wymiata!
- Ta jasne.
Nie doceniasz Yong Guk’a
I zaczęła
się nasz kłótnia. Wiadomo, że każdy lubi kogo innego, ale do unni to nie
dociera, zawsze ludzie muszą się z nią zgadzać. No cóż. Gadałyśmy bardzo długo,
jak się rozgadałam to i nie mogłam przestać, lecz jakoś się udało. Pożegnałyśmy
się.
Zaczęłam rozmyślać, co będę jutro robić.
Jeszcze miesiąc wakacji. Słyszałam, że NU’EST mają niedługo gdzieś jakiś
koncert, a może się z nimi zabiorę. Tylko, że to za dwa tygodnie. Jak ja to
wytrzymam, po co w ogóle musiałam od początku wakacji się tu wprowadzać. Nie
mogłabym, nie wiem na przykład pod koniec sierpnia.
Wyszłam z pokoju z torebką. Skierowałam się ku
drzwiom na dwór. Ubrałam cieniutką, różową kurtkę i moje ulubione czarne buty
na koturnie. Przez futrynę drzwi wyjrzał JR.
- Gdzie się
wybierasz o tej porze?
- A tak się
przejść.
- Mogę iść z
tobą?
- Jak
chcesz, tylko szybko.- Chłopak ubrał się i wyszliśmy.
- Co taka smutna jesteś?
- Ja smutna,
no gdzie? Po prostu dziś się jakoś dziwnie czuję.
- Na pewno
wszystko w porządku? – Zapytał.
- Nie musisz
się o mnie martwić. Wszystko ze mną będzie dobrze.
Tak, jak
zawsze muszę mówić, że jest dobrze, lecz tak naprawdę wszystko jest źle. Brzuch
mnie boli, jakby ktoś go rozrywał. Nie wiem czy wytrzymam ten ból. I jeszcze
żeby tego było mało to i głowa mnie zaczyna jeszcze nawalać. Ja się chyba
zabije.
Usiedliśmy
na ławce. Brałam głębokie wydechy i wydechy. Jednak na nic one były. Jonghyun
zadzwonił po karetkę, która lada moment już była na miejscu. Ułożyli mnie
szybko na noszach i wnieśli do pojazdu. JR musiał jechać taksówką, bo mu nie
pozwolili z nami jechać. Zmierzyli mi ciśnienie, nie było w normie. Było bardzo
podwyższone. Ręce mi się trzęsły. Dlaczego to się dzieję? Chwilkę zajęło nam
dojechanie do szpitala. Od razu zabrali mnie na salę segregacji, gdzie
pielęgniarki ganiały raz w jedną stronę, a raz w drugą. W głowie zaczęło mi się
kręcić. Zamknęłam oczy, myśląc, że to coś pomoże. Czas jakby się zatrzymał,
lecz ból nie ustał. Po chwili jakiś lekarz podszedł do mnie i zapytał.
- Proszę
pani, czy wszystko w porządku. Co pani dolega?
- Brzuch
mnie boli i głowa. – Głos mi się już załamywał.
- To chyba
nie wróży nic dobrego. Za chwilę przyjdą pielęgniarki i zabiorą panią na
oddzielną salę, gdzie zostanie zrobione USG.
- Um.
Zobaczyłam
na szafce obok łóżka mój telefon. Na wyświetlaczu cały czas pojawiało się imię
: MinKi. Chciałam wyciągnąć rękę i odebrać, lecz nie zdążyłam. Zabierali mnie
na salę. Nie chcąc słyszeć co wszyscy mówią, próbowałam zasnąć. Udało
mi się.
Gdy się
obudziłam nie czułam już bólu brzucha, lecz głowa nadal bolała. Nie wiedziała
co się dzieje, ludzie mogli odwiedzać innych pacjentów, a ja to co? Nikogo koło
mnie nie było. Poczułam ukłucie w sercu. Czy im na mnie nie zależy? Dlaczego
nie przyszli?
- Przepraszam,
czy mogłaby siostra do mnie podejść?
- Tak. O co panience
chodzi? Coś się stało ? – Pytała się mnie sympatycznie wyglądająca brunetka.
- Czy nikt
do mnie nie przyszedł? A i gdzie się podział mój telefon wraz z torbą?
- Telefon
schowaliśmy do torebki, aby nikt nie ukradł, a ona znajduję się w tej szafeczce
. Otworzyć panience?
- Aha.
Dobrze, jeśli by siostra mogła.
Podała mi ją,
od razu wygrzebałam komórkę. Dziesięć nieodebranych, że co? Wszystkie od Rena.
Postanowiłam, że do niego zadzwonię.
- Ren?-
zapytałam.
- Tak.
Megumi gdzie jesteś? Martwimy się o Ciebie, a ty jeszcze nie odbierasz.
- JR wam nic
nie mówił?
- Niby co?
To ty z nim nie jesteś?
- Już nie.
- To i druga
osoba nam zniknęła. No mów gdzie jesteś to z Aronem po Ciebie przyjedziemy.
- W
szpitalu. – Powiedziałam cicho, ledwo dosłyszalnym głosem.
- Jak to? Co
się stało? Ten w centrum?
- Tak, chyba
to ten. Resztę Ci powiem jak przyjedziesz. Kończę, pa.
Rozłączyłam
się. Dlaczego Jonghyun im nic nie powiedział. Gdzie on się teraz podziewa, przecież
miał jechać za mną.
Patrzyłam
się cały czas w szary sufit, czekając na blondyna.
_____________
Już 8 rozdział. Przepraszam, że tak długo, ale jakoś tydzień mi szybko zleciał. Dziś święto NU'EST - 2 lata od debiutu.
U was też cały czas leje i bardzo mocno wieje?
A w czwartek(20.03) moje urodzinki :D