czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych


Wesołych świąt 
wooah, to już drugie święta z tym blogiem :') 

Przepraszam przy okazji za mą nieobecność, ale postaram sie nadrobić to jakoś ;; 
Więc.... 
Wesołych świąt, byście mieli dużo pieniędzy na kpopy, i na co tam jeszcze chcecie

Zdrowia
Szczęścia

I cierpliwości w czekaniu na nowe rozdziały :')

:**

wtorek, 15 września 2015

Rozdział 25.5 {One shot +18)

Na wstępie -  Yuki, ty tego nie czytasz!  

I jest to moje 1 opowiadanie tego typu, więc proszę o wyrozumiałość ;)


Rozdział 25.5 {One shot +18}

「Megumi x Ren」


Wszyscy sobie gdzieś poszli, jedni na wycieczkę, drudzy do miasta, a trzeci hm… chyba poszli trenować. Ja natomiast zostałam w domu z Ren’em, ponieważ upierał się, ze nie zostawi mnie samej w domu, czuję się czasami jak jakieś bóstwo. Każdy się o mnie troszczę, boją się nadal o mnie, jak chce iść do sklepu to co najmniej 3 osoby muszą iść ze mną, eh…
Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakiś horror, oczywiście włączył go Minki. Według mnie był nudny, no ale cóż, nie chciałam się z nim kłócić. Oparłam głowę o jego lewę ramię. Chłopak odgarnął moje włosy z policzka i kontynuował oglądanie.
Ciągle nie mogłam uwierzyć, że to co się ostatnio wydarzyło to nie był tylko sen. To była rzeczywistość. Jednak najlepsze w tym wszystkim to, ze mam nadal na kogo liczyć, że mnie nie porzucili. Tylko smutno, bo to przeze mnie musimy przekładać datę debiutu…
>Ren zaczął jakoś dziwnie kręcić się na sofie. Spojrzałam na niego, a w jego oczach ujrzałam coś dziwnego. Wyrażały pożądanie i tęsknotę. Szybko gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy młody mężczyzna złączył nasze usta w bardzo namiętnym pocałunku. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Choi naparł sobą na moje cało i położył mnie na wersalce, a sam zawisł nade mną nadal mnie całując. Swoje ręce wplotłam w jego długie i piękne włosy, zaczęłam je gładzić, przeczesywać czasem nawet targać.
Dosyć szybko jego pełne usta przeszły na moją szyję i obojczyki. Ja natomiast poza rozpinaniem koszuli Ren’a rozmyślałam kto był taki mądry i je wymyślił? To ma za dużo guzików, jeszcze do tego takie małe otworki, że palce i paznokcie bolą. Gdy udało mi się skończyć tą prace odrzuciłam górne odzienie mężczyzny. Otwartymi dłońmi jeździłam po jego nagim torsie. Był idealnie wyrzeźbiony. Treningi się opłaciły. Moja bluzka także znalazła się na miejscu jego ubranie.
Za każdym całusem na ciele czułam, jakby jego pocałunki były bardzo gorące. Czułam to pożądanie, jednak miałam obawę. Przenieśliśmy się najpierw do siadu, a potem Minki wstał, ja oplotłam go swoimi nogami wokół jego bioder, ręce zawiesiłam na szyi. Chłopak zaprowadził nas do swojego pokoju. Ułożył mnie delikatnie na pościeli przyjmując poprzednią pozycję, jednak tym razem ja go popchnęłam i zamieniliśmy się rolami, byłam na górze. Zrobiłam mu parę pięknych malinek, których za łatwo pewnie nie zakryje, no cóż. Wodziłam językiem po jego ciele starając się zapamiętać każdy skrawek. Przy jego sutkach zataczałam piękne kółeczka i podgryzałam je. Podobało mu się to. Niestety gdy doszłam do pępka mu się znudziło bycie pasywnym i znowu zmiana.
W mgnieniu oka pozbył się mojego stanika, dziwiło mnie to, że tak sprawnie go rozpiął. Może ćwiczył? Dopiero teraz ogarnęło mnie zawstydzenie. Adamie, Ewo czemuście zjedli ten zakazany owoc? Przez was posiadamy uczucie wstydu. Może to jednak dobrze… Wracając, Ren wodził swoimi chudymi palcami po moich piersiach i brzuchu. Moja twarz chyba przybrała kolor pięknego, dojrzałego pomidora.
- Kocham cię Megu. – wyszeptał mi do ucha i rozpiął rozporek moich spodni.
Nic mu nie odpowiedziałam, wiedziałam, że mój głos byłby zbyt drżący by cokolwiek zrozumieć. Zdjął moje dolne ubranie i pieścił wewnętrzną stronę mych ud. Pojękiwałam cicho. Spoglądałam na niego spod zamglonych oczu. Był taki cudny. Jednak tęskniłam za jego blond włosami, a minęło dopiero parę miesięcy od ich pofarbowania.
Nie zmieniając pozycji, prawie na ślepo ściągnęłam spodnie Ren’a i przez materiał bokserek masowałam jego przyrodzenie. Choi wyginał się w łuk już pod samym moim dotykiem.
- Na pewno tego chcesz?- zapytał chwilę przed pozbawieniem mnie ostatniej części ubioru.
- Z tobą, oczywiście, tylko… Trochę się boję…
- Nie bój się, będę delikatny.
Moje majtki wylądowały na podłodze, a Ren sięgnął do swoich spodni po prezerwatywę. Pozbył się bokserek i nałożył na swoją męskość gumkę. Jednak przed pozbawieniem mnie dziewictwa wsadził dwa palce do buzi i oblizał je dokładnie, po chwili one znalazły się w moim wnętrzu. Starał się dokładnie mnie rozciągnąć, to na szczęście nie sprawiało dużego bólu, ale po chwili zastąpił je swoim penisem. Krzyknęłam. Tracenie cnoty nie jest za bardzo przyjemne.
- Spokojnie, zaraz przejdzie… Nie denerwuj się, rozluźnij się… - uspokajał mnie.
Poruszał się we mnie powoli, jednak gdy przeszło i zastąpiła wszystko przyjemność przyspieszył. Nasze ciała całe spocone uderzały o siebie, staliśmy się jednością. Doszliśmy w tym samym momencie. Wgięłam ciało w łuk. Minki wyszedł ze mnie i opadł obok mnie szybko oddychając. Pocałował mnie na koniec w policzek.
- Dziękuje. Czy t-ty już to kiedyś robiłeś?
- Nie, to tez był mój pierwszy raz… Chodź pozbierać wszystko i się ubrać, jeśli masz siłę, reszta może zaraz wrócić.
- Przyniesiesz?
Ren wstał powoli i zaczął zbierać nasze ubrania, moje położył na łóżku, a sam poszedł wziąć prysznic. Ja z nadmiaru wrażeń zmęczona poszłam spać. 


~~~~~~
~~~~
Guess who’s back?

Przepraszam bardzo za moją długą nieobecność, ale w lato jak nie goście to coś innego i czasu jakoś mało wyszło. Do tego teraz szkoła, a obiecałam sobie, ze zacznę się uczyć, ~więc ciężko czasem coś pisać ;-; 
Nowy rozdział, a mianowicie 26 zaczęłam pisać, więc niedługo powinien się pojawić na blogu  ;) 

środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 25

- Megu~~ Odprowadzisz mnie? – usłyszałam głos Alice obok swojego ucha.
- Czemu ja?
- Reszta śpi… Proszę unnie~.
- Ja też śpię… Weź któregoś z tych leni wygoń z domu, nie, nie mam na myśli tylko chłopaków.
- Hihihi – zaśmiała się cichutko – no proszę…
- To musisz trochę poczekać, muszę wziąć prysznic potem wysuszyć włosy, ubrać jakieś ubrania i się umalować, więc chwile poczekasz. Nadal chcesz?
- Tak!
- Eh… No dobra
   Jeszcze zaspana wstałam, zabrałam jakieś ubrania z szafy i poszłam do łazienki wykonać wcześniej wspomniane przeze mnie czynności. Wyszłam z pomieszczenia to nie dało się tak po prostu przejść koło lodówki, ona taka smutna i samotna. Jak się okazało było w niej coś, co było dziwne, a może jednak nie? Pewnie dlatego, że tamte głodomory jeszcze śpią, ehhh... Z kim ja żyję.
   Wzięłam jeszcze torbę i musiałam łazić po pokoju w poszukiwaniu telefonu i portfelu, to pewnie jakieś skrzaty czy jakieś podobne w nocy zakradły mi się do pokoju i pochowały moje cenne przedmioty… Innym rozwiązaniem jest to, ze to wina Samanty lub kogoś innego.  Po paru minutach łażenia znalazłam to co chciałam i wyszłam razem z Minjae w stronę jej hotelu.
- To gdzie ten hotel? – zapytałam.
- Już niedaleko, idziemy skrótem? Tylko przez zarośla i koło opuszczonej fabryki trzeba przejść…
- Wiesz, może lepiej chodźmy normalną drogą.
- Ale normalną, to jeszcze z godzina drogi, a tak to pół…
- Niech ci będzie…
   Skręciłyśmy w drugą stronę by iść „skrótem”. Tak jak myślałam, to był zły pomysł, od początku czułam na sobie czyjeś spojrzenia i potem ktoś za nami szedł. Chwila, moment i obie zostałyśmy ogłuszone, ledwie zobaczyłam jak obok mnie upada na ziemię Alice, potem czułam tylko jak ktoś mnie gdzieś ciągnie…

~~***~~

   Obudziłam się z mocnym bólem głowy, otworzyłam oczy, zobaczyłam, że jestem przywiązana do krzesła, nogi i ręce miałam związane tak jak usta. Obok mnie siedziała jeszcze nieprzytomna Min Jae. Do pomieszczenia weszła ONA. Sayuri.
- Och, widzę, że wreszcie się obudziłaś już myślałam, że zginęłaś i nici z mojego planu… - podeszła do mnie i rozwiązała mi chustę, która przeszkadzała mi na twarzy i przez nią nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa.
- Po co mnie porwałaś?! – od  razu zaczęłam krzyczeć i się wiercić.
- Oj, nie tak szybko maleńka. Po pierwsze muszę załatwić sprawę z twoją rodziną, i do tego przez ciebie i twojego braciszka ścigają mnie psy, nie mam wyboru i muszę się ukrywać.
- Daj się im złapać.
- Phy, myślisz, że to takie łatwe? Niestety nie, ale cóż… A co do powodu, dlaczego ty i twoja przyjaciółka tu jesteście to chce jakoś odebrać swoje pieniądze, które wisieli mi twoi rodzice. Ta twoja koleżaneczka jest nie potrzebna, no ale przynajmniej, jak za dwie będzie więcej pieniędzy, hahaha.  
- Dlaczego ich zabiłaś?! –po moich policzkach poleciało parę drobnych łez.
- To miało wszystko załatwić, nikt mi nie powiedział, że mają tak uciążliwe bachory, haha, wy myślicie, że mnie złapią za takie coś? Już swoje odsiedziałam, nie mam zamiaru tam wracać, zawsze mogę zrobić na przykład coś na twoja nie korzyść.
- Nie odważyłabyś się!!!
- Za kogo ty mnie masz? Mimo iż mam te swoje lata to wciąż lubię się czymś bawić, w moim wypadku ludźmi, ludzkim życiem. Wiesz, że mogłam w szpitalu zabić twojego ojca? Wolałam patrzeć jak cierpi. Tak, cierpienie i nienawiść, oto mi chodziło, jednak on nie był zdolny by zrobić sobie i komuś krzywdę, dlatego musiałam działać, ciągnęło się to już za długo.
- Powinnaś wrócić do więzienia, jak możesz bawić się ludzkim życiem?! – złapała mnie jedną ręką za policzki wbijając w nie swoje paznokcie przez co syknęłam z bólu i podniosła moja głowę do góry bym spojrzała się w jej oczy.
- Może sama byś chciała tam iść? Chcesz? Możesz iść, mogę cię tam wsadzić, zgnijesz tam! To nie jest miejsce dla takiej panienki jak ty, zmienią cię tam… - z mojej torby wydobywał się cichy dźwięk mojego dzwonka. – Oh, czyżbym nie musiała sama do nich dzwonić? – wyjęła mój telefon, dzwonił Ren. – Ah, martwią się bidulki o ciebie, hahah. – odebrała.
- Halo, Megu gdzie jesteś?! – usłyszałam krzyki nie tylko Minki’ego, ale i całej reszty.
- Spokojnie, są w dobrych rękach… Do czasu, haha.
- Kim jesteś?! – wykrzyczał Minhyun.
- Oj nie tak od razu… Mam nadzieję, ze jesteście zgrani i dacie rade… Na jutro 3029737990 won ( ok. 10 milionów zł), arasso? (dobrze?)
- Nie wierzcie jej! Nie przynoście tych pieniędzy!!! – krzyczałam jak najgłośniej, by mnie usłyszeli.
- Megu?!
- Kasa - wcięła się. -  Jutro, stara fabryka, jak nie to pożegnacie się z dziewczynkami.
   Rozłączyła się. Nastała cisza. Tylko moje ciche łkanie w Sali którą zdążyła już opuścić. Miarowy oddech Alice także było słychać, biedaczka, nadal była nieprzytomna, przynajmniej nie słyszała tej całej rozmowy.

*Z perspektywy Minhyun’a*

- Boże… Jak my tyle zgromadzimy, nie zarabiamy aż tyle. – zacząłem płakać, nie mogłem jej strać, nie przeżyłbym, nie chce. Proszę powiedzcie, że to tylko jakiś głupi sen, proszę…
- Musimy coś zrobić… Musimy je wyciągnąć… - Ren zacisnął swoje dłonie w pięści i także płakał, wszyscy ronili łzy.
- Spróbujmy się jakoś złożyć, może chociaż coś będziemy mieli. – powiedziała Yoona.
- To nic nie da, nie uzbieramy tylu do jutra… Skąd mamy wytrzasnąć aż tyle…
- Wytwórnia i tak ma za mało pieniędzy… - odezwała się Taeyeon – Nie wiem czy to coś da, ale spróbuję dogadać się z kuzynem, on jest dosyć bogaty, może coś będzie, razem uzbieramy… Rodziny poprośmy, razem coś uzbierajmy, a jak zabraknie to musimy wziąć pożyczkę z banku…
-Ona tego oczekuje – zaczął Daniel – musimy zrobi, coś na przekór… Po pierwsze w takich sytuacjach, jak nas uczyli, musimy kogoś zawiadomić, sami w tym nie mamy siedzieć, policja, detektywi ktokolwiek… Zapewne dadzą nam torbę z fałszywymi pieniędzmi, a ją złapią… Aya, Samantha, Yongrin, wiecie o robić.
- Tak jest sir! – powiedziały równo i wyszły z domu.
- G-gdzie one poszły? – udało mi się wydusić coś z siebie.
- Zawiadomić kogo trzeba, Minhyun, wszystko będzie dobrze… Rozumiem, że nie chcesz jej stracić, ja jak byłem młodszy przez swoją bezsilność straciłem całą, dosłownie całą rodzinę, dlatego postanowiłem zostać ochroniarzem, by innym to się nie zdarzyło. Wiem, dlaczego chcecie się zamknąć w sobie, też to przeżywałem, jednak czas leczy rany podobno, mimo, że te konkretne ciężko się goją, to da radę żyć pełnią życia.
- J-jak się po tym pozbierałeś, miałeś rodzeństwo?
- Tak, miałem starszą siostrę i młodsze bliźniaki… Na początku jak zamieszkałem w domu dziecka unikałem wszystkich szerokim łukiem, ale w moim życiu pojawiła się osoba, która stała się dla mnie ważna, ona mi pomogła odbić się od dna. Zacząłem na nowo widzieć świat w kolorach, poznawałem wszystko od nowa. Ona została moją matką zastępczą, nadal się o mnie troszczy. Więc Minhyun, nie martw się, macie siebie i nas, nie zostawimy was.
- Dziękuję… Soohyun, Yui, Yoona, Taeyeon, Daniel, Aron, JR, Baekho, Ren... Dziękuję, za to, że jesteście.
   Wszyscy zdenerwowani siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy na dziewczyny, które dość długo nie wracały. Po jakiejś godzinie wróciły z dwójką detektywów i policjantem. Wszystko zostało wyjaśnione i rozgrywało się tak jak powiedział Lahey. Następnego dnia byliśmy pod tą starą fabryką. Wszyscy.

*Normalna narracja*

- Minjae… Jak myślisz, przyjdą? – zapytałam się już przytomną i zapłakaną dziewczynę.
- Mam nadzieję, przepraszam, to moja wina. Trzeba było wybić mi ten pomysł z głowy, następnym razem się mnie nie słuchaj.
- Nie obwiniaj siebie, to po części też moja wina.

Nagle usłyszałyśmy dźwięk tłuczonej szyby, czyżby, pomoc?

  Głośne krzyki, strzały z pistoletu i huk. Wielkie drzwi się otworzyły, a w nich Ren, Minhyun, Aron i Aya. Na ich widok po raz kolejny się rozpłakałam, myślałam, że ich już nie zobaczę, że to będzie mój koniec. Szybko podbiegli do nas i nas odwiązali, Minki i mój brat się do mnie od razu przytulili, myślałam, ze mnie uduszą, jednak nie protestowałam, chciałam tego, tej bliskości. Alice natomiast wtuliła się w Youngmin’a.
- Myślałam, że was już nie zobaczę… - wyszeptałam.
- Też tak myśleliśmy… Baliśmy się o was, ale już jesteśmy z wami, Megu nie płacz. – uspokajał mnie Ren.
- C-co z nią zrobiliście? – zapytałam cicho, gdy udało mi się wyrwać z ich uścisku.  
- Złapaliśmy ją. – do Sali jakby na zawołanie, nagle wszedł Daniel. – Zostanie przetransportowana do Korei, by tam z nią mogli się rozprawić. Jednak nadal miejcie się na baczności, podejrzewamy, że nie tylko ona była… Znaczy się, jest w to zamieszana.
- J-jak to?
- Sami jeszcze za dużo nie wiemy. Cieszę się, że jesteście całe – posłał w naszą stronę serdeczny uśmiech
   Minhyun i Minki nie odstępowali mnie nawet na krok podczas powrotu do domu. Youngmin objął nadal trzęsącą się Alice i poszedł z nią do hotelu by zabrać jej rzeczy. Od teraz będzie mieszkać z nami. W mieszkaniu otuliłam się szczelnie kocem i usiadłam na kanapie w salonie. Każdy chyba co najmniej ze sto razy się mnie pytał czy wszystko w porządku. Obchodzili się ze mną jak z jajkiem. Mój brat siedział obok mnie, on najwięcej zadawał takich pytań.
- Tak, Minhyun wszystko w porządku. – zaczęło mnie to już denerwować.
- Przepraszam, martwię się o ciebie.
- Rozumiem to, ale pytanie się mnie co minutę trochę denerwuję, do tego siedzę obok ciebie i widzisz co się ze mną dzieje.
- Um… Mianhe (Przepraszam)… Dlaczego tak lekkomyślnie same opuściłyście dom? Trzeba było wziąć ze sobą Ayę lub Lyn albo Samanthę, no chociażby nawet Daniela.
- Wszyscy spali…
- Można było ich obudzić, następnym razem nie wychodź nigdzie sama.
- Arasso. (Dobrze)
  Do wieczora było w miarę spokojnie, dalej się o coś co chwilę pytali, ale jakos szybko to minęło. Po godzinie dziewiętnastej usłyszeliśmy dzwonek do drzwi i nagle salon po raz kolejny był załadowany debilami, ja się do tej grupy nie wliczam, jestem tam chyba jedyną normalną osobą.
- Ni hao (hej). – powiedział starszy, różowo włosy chłopak. – Nazywam się Fu Long Fei, ale mówcie mi Jason.
- Hej, jestem liderem NU’EST, Kim Jonghyun, lub jak wolisz JR.

   Później każdy zaczął się przedstawiać, biedny chińczyk, tyle imion do zapamiętania ma. Sama się dziwię jak tyle ludzi się tu mieści. Taki tłum, gości lepiej nie zapraszać, bo serio się my tu nie pomieścimy. Jason miał dzielić pokój z Minhyun’em i Daniel’em. A Alice została przydzielona do pokoju ze mną i Samantą. 

_______________
I'm back! Żyję!
Przepraszam, że od urodzin nic nie dodawałam, ale tu raz weny nie miałam, tu raz kartki na których w szkole pisałam ten rozdział się gubiły. Do tego teraz końcówka roku, czyli poprawianie ocen, masa testów, egzaminy - po kiego w pierwszej klasie robią egzaminy? ;;;.
Jakoś ten rozdział taki dziwny :/ Za szybko się tu akcja dzieje i wgl ;; Mianhe, za  tą nieobecność, 
Jak pewnie zauważyliście powstała ankieta na tym blogu, z kim bd następne opowiadanie, gdyż to niestety zmierza ku końcowi. Zapraszam do głosowania, ;)

No i dziękuję za 8 komentarzy pod ostatnim rozdziałem, jesteście kochani, Kamsamanida ♥♥

czwartek, 19 marca 2015

Rozdział 24

- Dokąd jedziemy? - zapytałam się swoich rodziców.
- Jedziemy do stolicy, musimy z tatą coś ważnego załatwić.
  Postanowiłam pojechać z nimi, w domu nie miałam nic do roboty. Wsiadłam na tylne siedzenia samochodu, a do uszu wsadziłam swoje czerwone słuchawki. Puściłam piosenki zespołu mojego brata. W pewnym momencie ustaliśmy w korku. Gdy to wszystko ruszyło na ulicy pojawił się dość duży zamęt. Poczułam,  że nasz samochód nie wyszedł z tego cało. Uderzyła nas ciężarówka. Zobaczyłam,  że kierowcą była kobieta. Spojrzałam się na przednie siedzenia,  by sprawdzić czy z rodzicami wszystko jest w porządku. To co zobaczyłam wywołało u mnie nagły napad płaczu. Łzy leciały mi po policzkach i nie mogły przestać. Prawa cześć była przygnieciona, z szyb pozostały drobne szkiełka, reszta była na ciele mojej mamy. 
- Mamo!... Mamo odezwij się!
  Nic, zero reakcji. Na miejsce szybko przyjechało pogotowie i policja. Jednak tamta kobieta opuściła miejsce zdarzenia, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Lekarze stwierdzili u mamy zgon na miejscu, a tatę przewieźli do szpitala.

~~***~~

  W szpitalu był ogromny ruch. Każdy gdzieś się spieszył, tylko ja stałam w miejscu. Nikt nawet na mnie nie spojrzał, jakby mnie tam nie było, a przecież tam stałam, prawda?
- Kim on jest? Ten z dzisiejszego wypadku. - usłyszałam rozmowę pielęgniarek. Podeszłam trochę bliżej, by lepiej było słychać.
- To jest podobno ojciec jednego z chłopaków z NU’EST.
- Lepiej by fanki się o tym nie dowiedziały, bo będzie kiepsko.
Jedną z nich rozpoznałam, była to osoba z ciężarówki. Zdziwiło mnie to,  co ona robi w szpitalu, do tego w fartuchu lekarskim. Poszłam na sale w której leżał mój tata. Był nieprzytomny. Jego stan był stabilny, jednak był w śpiączce. Nie mogłam uwierzyć, że on leży w takim stanie obok mnie.

~~***~~

  Dom ojca, a w nim on i znów ta sama osoba. Wyglądała na młodą i ambitną kobietę. Zmywała akurat naczynia, dokładnie przyglądała się wszystkim nożom, które odkładała po chwili i kręciła głową, jakby coś jej nie pasowało. Patrzyłam na nią, dalej wykonywała swoją czynność. Po dość długiej chwili odezwał się mężczyzna siedzący na kanapie:
- Sayuri, możesz zrobić mi dzisiaj spaghetti?
  Wiedziałam, że skądś ją znałam, to była ta jego opiekunka, ale czemu ją widziała w tamtych dwóch miejscach? Po chwili zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam zobaczyłam martwego tatę, a obok ją…

~~***~~

   Oblana potem obudziłam się, to był chyba najgorszy koszmar jaki do tej pory mi się śnił. Poczułam, że jestem obejmowana czyimś ramieniem, męskim ramieniem. W ciemności jaka panowała w pokoju nie widziałam kto to był, ale wtuliłam się w jego tors.
- Ćśś, spokojnie. To tylko zły sen. – teraz byłam pewna, że osobą obok mnie był Ren.
- R-ren? M-możesz ze mną z-zostać?
- Dla ciebie wszystko, Megu…
Ułożyłam się wygodnie w łóżku, a pod kołdrę wlazł Minki i przytulił mnie do siebie. Przez dłuższy czas nie mogłam zasnąć, jednak on już dawno spał. Ciągle przypominał mi się ten koszmar, czułam jakbym uczestniczyła w tym wypadku. Miałam przed oczami te martwe ciała
- Megu czemu nie śpisz? – usłyszałam cichy głos Choi’a obok siebie.
- Nie mogę zasnąć… To przez ten koszmar.
- Chodź, napijesz się wody… - wstałam i poszłam za chłopakiem do kuchni, gdzie do szklanki nalał wody i mi ją dał. Wypiłam bardzo szybko i usiadłam na krzesełku.
- Spokojnie, oddychaj, bo znowu nam zemdlejesz. – przytulił mnie i zaczął głaskać mnie po plecach.
- Śnili mi się moi rodzice, widziałam jak zginęli… Nie wiem czy tak było naprawdę czy nie, to było zbyt realistyczne, czułam się trochę jak duch, nikt mnie nie widział.
- Nie przypominaj sobie o tym.
- Postaram się, ale nie wiem, czy to ma jakiś związek z prawdą. Może to był jakiś znak, przepowiednia.
- Rano powiem Minhyun’owi i pójdziecie na policję by to zbadali…
- Kto uwierzy w jakiś głupi sen, który nawet może być fałszywy jakiegoś dziecka?
- Ja ci wierzę, to powinno wystarczyć… I nie jesteś dzieckiem.
   Złożył na moich ustach bardzo delikatny i słodki pocałunek, który nieśmiało odwzajemniłam. Wtuliłam się kolejny raz w jego klatkę piersiową i znowu łzy popłynęły po moich zarumienionych policzkach. Ren w takich chwilach ostatnio bardzo mi pomagał. Stał się moim oparciem, często mnie wspierał. Mimo swoich treningów zawsze znalazł czas dla mnie. Tak jak mówił, stałam się dla niego najważniejsza.
- Megumi, jest noc, chodź spróbujesz zasnąć. Musisz dużo spać i odpoczywać.
- Dobrze, może uda mi się zasnąć.
   Poszłam do łóżka, znowu położyłam się obok Minki’ego i się do niego przytuliłam. Po długim czasie udało mi się zasnąć. Tym razem już nic mi się nie śniło, wokoło mnie panowała ciemność. Rano gdy się obudziłam, jego już ze mną nie było, tak jak Samanty. Wstałam, wzięłam jakieś ubrania na zmianę i wyszłam z pokoju. Wszyscy byli w salonie.  
- Annyeong – powiedziałam i poszłam do łazienki.
- Megu, czekaj! – zawołała mnie liderka.
- Tak? Coś się stało?
- Opowiedz nam o tym twoim śnie…
- Eh… - usiadłam obok Yoony i Yui. – No… Śnił mi się wypadek rodziców, no i widziałam kto był sprawca, potem ta sama osoba była w szpitalu, no i w domu u taty… To ta jego opiekunka – Sayuri.
- M-mwoch?! (C-co?!) – zdziwił się mój brat, tak samo jak reszta.
- Przecież ona była jego opiekunką, mówiłaś, że ona go wcześniej nie znała. – powiedział Aron.
- Mogła kłamać, ale wiecie, że to mógł być po prostu zwykły sen, który nawet nie musi być oparty na faktach. To mogło być kłamstwo… No i jeszcze tam było, że to ona go zabiła…
-  Matko, nie chciałabym by mi się coś takiego przyśniło, współczuję… Ale to może być prawdopodobne… - rzekła Soohyun.
- Nawet gdybym miała to komuś powiedzieć to by mi nie uwierzył, by mnie wyśmiał. Nie ma sensu tego gadać.
- Megu… Jest, to może być poszlaka dla policji i detektywów. Przecież dla nich wszystko się liczy, a takie coś to mogą zbadać, i to co mówiła to pewnie było kłamstwo, ponieważ gdy oni przyjechali do jego domu nie było nawet żadnych reklamówek, które mogłyby wskazywać, że była poza domem. – mówił Minhyun.
- Ciekawe czy coś z tym zrobią. Kto mi uwierzy?
- Zobaczymy, może ci uwierzą, my ci wierzymy, więc mamy przewagę – rzekł lider NU’EST.
- Dobra, więc później pójdziemy. – odparłam i poszłam się umyć.
  Poszłam do łazienki, wzięłam ciepły prysznic, przebrałam się w ciemne rurki, bluzkę na ramiączkach z wilkiem i na to biało-czarną bluzę z kapturem. Wysuszyłam włosy i związałam je w wysokiego kucyka. Zrobiłam jeszcze delikatny makijaż i mogłam opuścić pomieszczenie.
- Bulgogi! – krzyknęłam na widok jedzenia – Wreszcie! Mam już dosyć tego chińskiego jedzenia…
   Usiadłam obok Ren’a i Yui. Szybko zjadłam, gdyż byłam bardzo głodna i niesamowicie dobre. Przy śniadaniu w takiej atmosferze przynajmniej mogłam zapomnieć o tym z nocy. Czułam się jak w jednej wielkiej rodzinie. Miałam siostry i braci, którzy się o mnie troszczyli, otoczyli mnie miłością, czułością oraz takim ciepłem rodzinnym.
Udałam się do swojego pokoju, gdzie dalej z Samantą oglądałam dramę. Zakończeniem byłam trochę zawiedziona, nie tego chciałam.
- Megu zbieraj się! Idziemy na policję! – krzyknęli liderzy.
- Chwileczkę – odkrzyknęłam.
   Poprawiłam makijaż i wyszłam z liderami, z bratem oraz z Aron’em. Na policji opowiedziałam co mi się przyśniło oraz moje podejrzenia. Co mnie zdziwiło powiedzieli, ze to sprawdzą i wyślą tą informację do Japonii. Gdy wracaliśmy zauważyliśmy jakąś dziewczynę siedzącą na ziemi i trzymającą się za kostkę. Aron, jako ten najbardziej troskliwy podszedł do niej jako pierwszy, a my za nim, dziwnie to wyglądało, ale no…
- Gwenchana? (W porządku?) – zapytał dziewczynę.
- Chyba kostkę skręciłam… Bardzo boli. – spojrzała się na niego i wpatrywała się w jego czarne jak węgiel oczy.
- Dasz radę wstać, iść? – ledwie z siebie wydusił.
- Chyba nie, a do hotelu daleko…
- Może pójdziemy do nas? Pomogę ci… Mieszkamy niedaleko.
- Nie chcę sprawiać kłopotów, jakoś uda mi się dotrzeć do hotelu…
- Nie będziesz przeszkadzać. Tak by the way to Aron jestem – uśmiechnął się do niej szeroko.
- Cha Minjae, ale mów mi Alice – nieśmiało odwzajemniła uśmieszek.
- To… idziemy? – zapytałam trochę zniecierpliwiona.
- Aron, dasz radę sam czy ci pomóc? – zapytał go mój brat.
- Dam radę, wątpisz we mnie? – spytał i chwycił dziewczynę, założył jej rękę na swoich barkach i pomógł jej wstać. Ciekawie to wyglądało, bo Alice była tylko o parę centymetrów niższa od Kwak’a.
- Opowiesz coś o sobie? W ciszy chyba nie będziemy iść. – rzekłam.
- Em… A co chcecie o mnie wiedzieć? – widać było, że jest zakłopotana tym.
- Skąd jesteś? Kiedy się urodziłaś? Dlaczego jesteś w Chinach, nie wyglądasz na Chinkę. Co lubisz robić? – zasypała ją pytaniami Taeyeon.
- Mieszkałam w Los Angeles, moja mama była Koreanką, a tata Amerykaninem. Urodziłam się szesnastego grudnia 1996 roku. Lubię rysować, czasem coś śpiewam lub rapuję. A co do tego… Uciekłam od rodziców.
- Jak to? Dlaczego?
- Może innym razem o tym powiem… A co z wami?
- Ja jestem Hwang Megumi – zaczęłam – mam urodziny w marcu, jestem z tego samego rocznika co ty. Jak wdać, jestem Japonką. Ten wysoki obok mnie to mój brat, Minhyun. Jest rok starszy ode mnie. – mówiłam od razu za brata.
- Lee Taeyeon. Hihi – zaśmiała się – Jestem najstarsza, robię za liderkę i opiekunkę do dzieci w moim zespole. Nie wiem co jeszcze.
- Zespole? – zdziwiła się.
- Ach tak! – Krzyknęła Taela i weszliśmy do domu – Ja jestem liderką zespołu Noona Stars, a ten oto młody człowiek – wskazała na JR’a – to lider boysband’u o nazwie NU’EST. Znasz może?
- Niestety nie…
- Ludzie! Mamy gościa! – i nagle wszyscy zjawili się w salonie – więcej to was matka nie miała?
- Niedługo będzie o jednego więcej. – głos zabrał Daniel.
- Nie przypominaj. – odpowiedziałam.
  Wszyscy zaczęli się przedstawiać i pomogli Minjae opatrzeć kostkę. Podobno nie była zwichnięta tylko nadwerężona. Bardzo polubili dziewczynę, która się chyba dziwnie czuła będąc otoczona taką dużą grupą ludzi.
   Poszłam do kuchni, bo nie chciałam być w tym tłumie. Tam zastałam tylko siedzącego przy stole i pijącego kawę Ren’a. Podeszłam do lodówki, w której oczywiście nic nie było. Napełniłam czajnik wodą i postawiłam go na gazie. Do kubka wsadziłam torebeczkę z herbatą i nasypałam dwie łyżeczki cukru. Poczułam, że zostałam objęta w pasie od tyłu, brązowe już kosmyki ujawniły tożsamość tej osoby. Był to dość czuły gest, do którego ostatnio bardzo się przyzwyczaiłam. Tak, powróciło to dawne uczucie do niego. Chłopak odwrócił mnie przodem do siebie, ręce oparł na blacie za mną i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, który znowu odwzajemniłam. Czułam te tak zwane motylki w brzuchu. Nie wiem skąd się one tam znalazły, ale pewne było to, że nie chciały stamtąd wyjść.
- Ekhem, sorry, że przeszkadzam, ale woda się gotuje od paru minut. – głos Beakho przerwał tą nawet piękną chwilę.
- Spadaj do Yoony. – warknęłam.
- Hehe, wczoraj byliśmy na randce, a wy kiedy idziecie?
- My nie jesteśmy razem.
- No tyle razy się całowaliście, że myślałem, że jednak. Jak co to możemy iść na podwójną randkę.
   Przemilczałam to i zrobiłam sobie to co chciałam. Zabrałam kubek z zawartością i udałam się do swojego pokoju. Za mną poszedł Minki i zamknął drzwi. Usiadłam na łóżku, a on także powtórzył tą czynność, jednak był trochę zbyt blisko, nasze uda się ze sobą stykały. Nie wiem czemu zmęczona oparłam głowę o jego barku, a Minnie swoją zimną rękę położył na moim ramieniu.
- Kiedy wracamy do Korei? – zapytałam po długiej i niezręcznej ciszy.
- Chyba pod koniec stycznia lub w lutym, dokładnie jeszcze nie wiem…
- Um… Jutro ma do nas przeprowadzić się ten nowy członek, tak?
- Tak, nie przejmuj się za bardzo nim.
- Wiem, wiem. Będzie tutaj jeszcze bardziej tłoczno. Idę zobaczyć co z Alice… - wstałam i poszłam do dziewczyny nadal siedzącej w salonie, teraz już było trochę mniej ludu tam.
- I jak kostka? – spytałam troskliwie.
- Już trochę lepiej. Który pokój jest Aron’a?
- Pomogę ci i cię zaprowadzę – pomogłam jej podejść do śnieżnobiałych drzwi i zapukałyśmy, wiadomo, Kwak nie raczy odpowiedzieć. Na chama weszłam do jego pokoju, to już przyzwyczajenie by m tak do ich pomieszczeń włazić.
- Aron, odpowiedziałbyś coś ty leniu – doszłyśmy do łóżka i ją tam zostawiłam na pastwę losu Youngmin’a. Hm… Dziwni to brzmi, ale wolałam im się nie wtrącać.
   W pokoju nadal siedział Choi. Zignorowała go i położyłam się na łóżku popijając wcześniej zrobioną herbatkę. Jakoś tak ciężko mi się zrobiło, spojrzałam na swoje nogi, a tam Ren… Eh… No wygodniejszej pozycji się nie dało. Poprawiłam jakoś go, by leżał obok mnie, a nie na mnie. Tak patrząc na niego jak słodko spał, mnie także zachciało się uciąć sobie drzemkę…

~~***~~

- Ten wypadek – usłyszałam jakiś głos… chyba jakiegoś policjanta – On chyba nie był spowodowany „przez przypadek”, to było bardziej z premedytacją. Ktoś zaplanował dokładnie ich śmierć…
- Musimy to jeszcze raz zbadać – drugi, inny głos… - Ten kąt uderzenia był zbyt dokładny, jakby był wcześniej zaplanowany, obliczony. Do tego, oni stali na początku w korku… Na początku tego wszystkiego był bardzo poważny wypadek parudziesięciu samochodów, to było niczym w zasadzie… Jednak tamto też było takie zbyt dokładne, jeszcze do tego jakaś ciężarówka z drewnem jechała pod prąd na rondzie, czy to nie jest dziwne?
- Nawet bardzo, kierowca był w 100% trzeźwy… Ktoś nimi manipulował…
- Mimo wszystko współczuję temu rodzeństwu, najpierw matka, później ojciec, do tego to ta sama osoba jest za to odpowiedzialna, aish… Wszystko jest poplątane.
- Musimy coś z tym wszystkim zrobić, jutro ty idziesz jeszcze razy do szpitala się wszystkich powypytywać, ja idę na miejsce wypadku.
- Dobrze, szefie.

~~***~~

   Kolejny dziwny sen… Chociaż tym razem nie obudziłam się zalana potem, wzięłam kilka głębokich oddechów i napiłam się napoju, który stał w kubku na mojej szafeczce. Wyszłam z pokoju, a tam wszyscy przy stole i jedzą kolację, no foszek, nie obudzili mnie. Zrobiłam sobie miejsce, wpychając się po między Daniel’a a JR’a. Na kolacje były Tosty, mniam. Z ego co na szybko ogarnęłam sytuację, to Alice jeszcze nie poszła do domu.
- Odezwałby się ktoś coś… Jak w grobie cisza – odezwała się Yoona.
- Mhm… - „odpowiedział” Beakho.
  I nic… Przy stole panował cisza, nikt się nie odzywał, ciągle zastanawiało mnie co się stało. Zawsze to im buzia się nie zamyka. Coś mi tu nie grało, trzeba będzie się ich później o wszystko wypytać. Oczywiście ja zostałam sama przy stole, bo reszta to chyba na wyścigi trafiła, kto szybciej zje i zniknie w swoim pokoju.

   Jak się po paru godzinach dowiedziałam od Ayi to nowy członek NU’EST miał wypadek po drodze do naszego dormu i jest w szpitalu. Niby nic poważnego mu się nie stało, jednak to też było podejrzane… Czyżby ta sama osoba maczała w tym palce? 


_____________

Taki prezent ode mnie dla was na moje urodzinki (20.03) ^^ 
Jutro niestety nie włączam komputera, dlatego rozdział pojawia się już dziś :D 
Czekaliście? Jak się podoba? 
To chyba jest najdłuższy rozdział jak do tej pory O.O 

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 23

*Z perspektywy Minhyn’a*

  Gdy rano się obudziłem Megu nadal była jak lalka. Przypomniało mi się, że kiedyś mi opowiadała o swojej przyjaciółce z Polski, chyba Samantha się nazywała czy jakoś tak, podobno ona szkoliła się na ochroniarza. Może powinienem się z nią skontaktować? Wylazłem z pod cieplutkiej kołderki i przykryłem Megumi, by jej nie było zimno. Poszedłem umyć się i ubrać nowe ubrania, a potem zająłem się szukaniem jej telefonu. Gdy znalazłem to co szukałem zadzwoniłem do jej koleżanki.
- Yeoboseyo (halo), Megumi? – odebrała.
- Aniyo (nie), tu jej brat, Hwang Minhyun… Megumi mi o tobie opowiadała, podobno szkoliłaś się na ochroniarza, prawda?
- Um, tak, a coś się stało? Szkolenie skończyłam jakiś miesiąc temu.
- Jeśli, CEO i nasz manager by się zgodzili na ochroniarza, to czy mogłabyś chronić mnie i Megu, no i oczywiście resztę zespołu?
- Oczywiście! Tylko jest mały problem…
- Jaki? Nie możesz?
- Nie stać mnie na bilet do Korei… Jeszcze nie zdążyłam uzbierać.
- Ach, spokojnie, jeśli się uda to wszystko będziesz miała załatwiona, o pieniądze na bilet nie będziesz musiała się martwić.
- Chincha?! (naprawdę?!), więc mam nadzieję, że uda wam się przekonać CEO i innych, życzę powodzenia. A właśnie! Dlaczego to ty dzwonisz, a nie Megumi?
- Ostatnio zmarli nasi rodzice, no i Megusia się bardzo przejęła i teraz to zachowuje się jak jakaś lalka. Potrzebujemy ochroniarza, bo za ich śmierć odpowiada jedna i ta sama osoba, no i nie wiadomo, czy on nie będzie chciał zabić mnie lub Megu, albo chociażby któregoś z chłopaków.
- Och, rozumiem. Przykro mi. – było słychać smutek w jej głosie – Mianhe (przepraszam) ja muszę kończyć, do usłyszenia później.
- Jalgayo. (pa.)
   Poszedłem po skończonej rozmowie otworzyć drzwi, bo ktoś do nich zadzwonił. Tak, był to nasz manager. Zaprosiłem go do salonu, po czym sam polazłem do kuchni zrobić dla niego jakieś herbaty. Z nią przyszedłem do niego. Opowiedziałem mu o zaistniałej sytuacji, co mnie zdziwiło szybko się zgodził, więc pozostała tylko rozmowa z panem Han.
- Gdzie jest reszta chłopaków? – zapytał mnie manager.
- Pewnie jeszcze śpią, obudzić ich? – nic nie odpowiedział tylko pokiwał głową.
  Wstałem z podłogi, czyli z mojego i Megu ulubionego siedzenia i budziłem każdego oddzielnie, bo jakbym raz krzyknął to pewnie odwróciliby się na drugi bok i „dajcie mi jeszcze pięć minut”. Nie lubię ich budzić,  bo nigdy nie wiadomo czy oni się w ogóle obudzą, śpią jak zabici.
- No dobra, skoro już wszyscy tu są, ja zadzwonię do pana Han’a. Oczywiście, wezmę na głośnik, byście również mogli słyszeć co on na to. – powiedział nasz hyung. Usłyszeliśmy pikanie, po czym głos CEO… - Witam, NU’EST mają pewien problem, i ja już to zaakceptowałem potrzeba nam pieniędzy i ochroniarzy jeszcze.
- A po co ochroniarze? Coś się stało? Ktoś się włamał?
- Na szczęście nie, ale rodzice Minhyun’a i Megumi zostali zabici przez podobno tą samą osobę, więc musimy ich chronić by im się nic nie stało, bo nigdy nie wiadomo co ten ktoś będzie od nich chciał. A! I jeszcze pytanie, czy Noona Stars będą mogły pojechać z chłopakami do Chin, by Megu nie byłą sama i się nie zgubiła ?
- Hm… - nienawidzę tego, jak on przeciąga rozmowę, zawsze musi się długo zastanawiać – Powinno się dać załatwić. Macie może jakieś propozycje kogo na ochroniarza, czy mam kogoś szukać?
- Koleżanka Megumi szkoliła się na ochroniarza, tylko, że ją nie stać na przyjazd do Korei… - powiedziałem
- To da się załatwić, spokojnie. Chyba jedna osoba nie wystarczy, ja jeszcze kogoś zorganizuję. Nie wychodźcie od teraz sami, jak już to w grupach, zaraz zadzwonię do pani Yi Hye Ri, by Noona Stars do was przyszły, i żeby się spakowały od razu oczywiście. Więc, Minhyun powiadom jej koleżankę, że dzisiaj wszystko będzie już załatwione, i na jutro, postaram, się, żeby bilety były na popołudnie… A no i skąd ona jest? – ten to na prawdę ma gadane.
- Z Polski…
- Och, dobrze, postaram się to wszystko załatwić. Do usłyszenia.
- Do widzenia – odpowiedzieliśmy wszyscy chórkiem.
  Posiedzieliśmy jeszcze dość długo w salonie, starałem się zapomnieć choć na chwilę o tym co się zdarzyło, starałem się uśmiechać. W pewnym momencie usłyszeliśmy szuranie po podłodze i takie obijanie się o ściany. Mojej siostrze udało się wstać. Co chwilę się przewracała, więc podbiegłem do niej, by ją utrzymać. Usadowiłem ją na kanapie, bo Baekho się odsunął.
- A-a-annyeong h-haseyo (dzień dobry) – powiedziała słabo do hyung’a.
  Patrzyła się na wszystkich, każdego musiała dokładnie obejrzeć by przyswoić się do obecnej sytuacji.  Nadal była zagubiona, nie wiedziała co się działo gdy ona spała. Myślałem, że ona zaraz znowu zaśnie, ale jednak się udało i się rozbudziła. Przeprosiłem chłopaków i poszedłem z Megu do jej pokoju, musiałem z nią porozmawiać na osobności, by nikt nam nie przeszkadzał. By nikt nie wtrącał swoich zbytecznych uwag. Cieszyłem się, że ona żyje, jedyna z rodziny, która mi pozostała, nikogo innego już nie mam. Wszystko poszło nie tak, nie tego chciałem. Nawet nie wiem kiedy, ale z moich oczu zaczęły płynąć łzy, z tego co zobaczyłem ona też płakała, przytuliła się do mnie, ja tylko objąłem ramieniem.
  Zostaliśmy w takiej pozycji dość długo, nie chciałem jej od siebie odciągać, wręcz przeciwnie, chciałem mieć ją jak najbliżej siebie. Bałem się, że jak ją puszczę to może coś się jej stać. Była dla mnie zbyt cenna, zbyt ważna.
- Megumi – odezwałem się wreszcie po dość długiej ciszy – niedługo przyjedzie twoja koleżanka z Polski, potem dostaniemy od CEO jeszcze paru ochroniarzy… Pojedziemy do Chin wszyscy razem, twój zespół także.
- Arasso (dobrze).

~~***~~

  Minęło już parę dni, wszyscy się jakoś ogarnęliśmy, Megumi już całkowicie „wróciła”. Już była normalna, nie zachowywała się jak marionetka. Wyjechaliśmy do Chin razem. Oprócz Samanthy została przydzielona jeszcze trójka osób – Kim Yongrin – młoda Koreanka, na pierwszy rzut oka myślałem, że to jakieś bezbronne dziecko, jak zwykle myliłem się, jak pokazała co potrafi to mi szczęka prawie opadła, Jest bardzo wysportowana jak na taką małą osóbkę. Następną osobą była Lyn Aya, jej mama była japonką, a tata Chińczykiem. Ta już była bardziej postawna jak na dziewczynę, chociaż nadal była drobna. Ostatnim ochroniarzem był chłopak, nieco starszy od nas, jednak nie za dużo – Daniel Lahey, wcześniej mieszkał w Los Angeles. Wszyscy ukończyli kurs na ochroniarza.
- Dzisiaj macie jakiś koncert? – odezwał się Daniel.
- Chyba nie, dopiero za tydzień, mamy podobno mieć jakiegoś nowego członka, na szczęście tylko na chwilę. – odpowiedziałem.
- Haha, aż tak nas nie lubisz? Nie chce ci się po nas sprzątać? A i kto to ma być? Starszy? A może młodszy ode mnie?  – zasypał mnie pytaniami.
- Hm… Ciebie nie lubię – wystawiłem mu język – a resztę jakoś znoszę. Nie mam ochoty na sprzątanie po całej masie ludzi. Nie wiem nic o nim.
- O foch. Ma tym świecie nikt mnie już chyba nie lubi… Niech Aya i Rin ci pomogą w sprzątaniu, w akademiku to one często najlepiej sprawowały się kiedy były dyżurnymi.
- No muszę je jakoś zmusić do pomocy, dziewczyny z NS też będzie trzeba, bo co, ja sam mam za wszystkich sprzątać? To jest nie fair.
- Dla ciebie wszystko jest nie fair. – burknął chłopak.
Wyciągnąłem się i wstałem z fotela, czas posprzątać po obiedzie. Teraz wszyscy mamy jeden wielki domek, no jakoś trzeba pomieścić czternaście, a niedługo piętnaście osób. Zebrałem talerze ze stołu i włożyłem je do zmywarki, nie miałem ochoty na zmywanie.
- Oppa! – Megumi miała ostatnio dość dobry humorek, mimo iż często podróżowała, to w Chinach była pierwszy raz. – Oppa, pomóc ci? – obdarzyła mnie jednym ze swoich najwspanialszych uśmiechów.
- Nie będę cię obciążał robotą, odpoczywaj. Ciesz się puki możesz.
- Co masz na myśli?
- Zamierzam jakoś resztę zagarnąć do roboty – wyszeptałem.
- Mam pomysł…
- Jaki? Co to za pomysł?
- Em… Ludzie, dwie osoby, które pierwsze przyjdą do kuchni pomóc Minniemu w porządkach dostaną ode mnie po 10 jakiś wybranych przez siebie czekolad lub batonów! – krzyknęła.
No i nagle do kuchni przyleciało parę osób, ale pierwsza para to Ren i Aya, widocznie bardzo chcieli dostać te słodycze

*Powrót do normalnej narracji*

   Dzięki chłopakom i NS udało mi się, jak to Taeyeon nazwała „wrócić do świata żywych”. Do szkoły na razie nie chodzę, wcześniej to brat Taeli mi dawał lekcje, a ostatnio nie mam w ogóle z nim żadnego kontaktu. Nic, zero, jakby o mnie zapomniał.
   Załatwiłam pomoc dla brata, więc postanowiłam zrobić tak jak powiedział, zamierzałam odpoczywać. Pokój dzieliłam z Yooną i Samantą. Tylko ja mówię jej imię normalnie, każdy mówi po angielsku, muszą coś dodawać do jej imienia. Jak byłam w Polsce to wymyślałyśmy przezwisko dla niej, jednak się nam nie udało.
- Megu~ Co będziesz robić? Nudzę się – mówiła Sama.
- Nie wiem, może jakąś dramę obejrzę albo anime.
- Mogę oglądać z tobą? Bo leżenie na brzuchu i wgapianie się w podłogę nie jest ciekawe.
- Haha, Sama a ty jak zawsze nie masz co robić. Co ostatnio robiłaś? Liczyłaś plamy na tapecie w swoim pokoju?
- To już dawno zrobiłam, jest ich 57 różowych plam i 72 fioletowe plamy.
- I zapamiętałaś to. Jak miło, pewnie specjalnie by mnie o tym poinformować, co?
- No nie… No wiesz nudno było jak rodzice zabrali mi laptopa i telefon na parę dni, za karę.
- Spoko, rozumiem.
  Skończyłyśmy pogadankę i zaczęłam szukać jakiejś fajnej dramy, zaciekawił mnie opis „BIG”, więc włączyłam pierwszy odcinek by przekonać się naprawdę czy jest wartę mojej uwagi. Ułożyłyśmy się wygodni na moim łóżku i zaczęłyśmy oglądać.
Szczerze, było bardzo ciekawa, tak się wkręciłyśmy, że ledwie nas na kolacje z pokoju wyciągnęli. Po niej wróciłyśmy do poprzedniej czynności, no tak do 4 rano oglądałyśmy. Miałyśmy niedosyt, ale kiedyś trzeba spać, więc obiecałyśmy sobie, ze dokończymy jutro po śniadaniu.

  Cieszę, się, że sprawa z morderstwem ostatnio ucichła, że nie jest już tak częstym tematem naszych rozmów. Nadal się boję, boję się, że gdy tylko wyjdę gdzieś sama już nigdy nie wrócę. To uczucie, strach codziennie mnie ogarnia. Czasem nawet nie pozwala mi nocami zasnąć...

_______
Chciałam rozdział dodać 16 lutego, w rocznicę bloga, jednak nie zrobię tego, 
Lepiej wcześniej :D 
Ferie mi sie kończę >,< Ja chce dłuższe ferie :/ 
Miłego czytania ^^ Mam nadzieję, ze wam się spodoba...

czwartek, 5 lutego 2015

Liebster Award

Zostałam nominowana przez : 



Kamsahamnida, bardzo dziękuję.


Zasady:
„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”


1. Czemu właśnie k-pop?
Hmmmmmmmmmmmmmmm.......
Ała, jakoś... ten no... XD 
Kocham tą koreańską urodę, jakoś pokochałam język. Świetne piosenki, fajne teksty, (mózg mi nie pracuję XD) ABS'y XD O///O 
No i nwm, no nwm wae XD  

2. Twój/Twoi UB?
V, Jungkook i Ren :D 

3. Gdzie, poza Koreą, chciałabyś pojechać?
Japonia, Chiny, Indonezja, Czechy, Finlandia. 

4. Twój pierwszy zespół/solista?
Pierwszy zespół to będzie SHINee, brat mi pokazał kiedyś (coś koło 2012 roku(na początku chyba)) ich piosenkę - "Ring ding dong" Która mi się spodobała :D. Potem słuchałam parę ich piosenek, ale nie "wgłębiałam się w kpop. Dopiero 10 grudnia 2013 roku, to było pod wieczór pisałam ze znajomymi na czacie stronki FT, no i się pytałam co słuchają, no i jedna osoba akurat słuchała NU'EST Face i mi wysłał linka, przez to zakochałam sie w nich, potem już zaczęłam zagłębiać się w kpop ^^. Po drodze do tego było jeszcze parę zespołów, ale to NU'EST mnie wciągnęli, więc często piszę, ze to oni są moim pierwszym zespołem <3 

5. Twój ulubiony zespół/solista?
NU'EST i BTS ^^ 

6. Czy pisanie Twojego bloga sprawia Ci przyjemność?
Oczywiście ^^ Często sprawdzam jak tam z wyświetleniami, cieszę sie gdy przybywają, a gdy ktoś skomentuję to jestem bardzo szczęśliwa. Na początku pisałam to opowiadanie bardziej dla siebie, nawet nie myślałam, ze ktoś tu w ogóle zajrzy, a jednak, z czasem zaczęło przybywać wyświetleń oraz osób  ♥DZIĘKUJĘ♥

7. Aktualnie fazowany zespół/piosenka?
Infinite ostatnio fazuję >,< 
A piosenka to jakoś tak wyszło, ze Taken - young boy XD

8. Jakie byłoby ostatnie zdanie, które wypowiedziałabyś przed śmiercią do swojego ukochanego?
P-Pieniądze s-są w-w....
(hihihi XD Nie dokończę tego zdania, on sie tego nie dowie... ^^ Nie oddam mu ich, będę jak faraon zakopana ze swoim dobytkiem XDDD) 

9. Czego nie lubisz w k-popie?
O Siwonie, nwm O.o 

10. Ostatnia słuchana dzisiaj piosenka (tytuł, wykonawca)?
Ikimono gakari - Blue bird
(I te me skojarzenia - yaoi, yaoi ano sora XDDD) 

11. Ostatnio przeczytana książka (tytuł, autor, gatunek)?
Co ja ostatnio czytałam O.o. A chyba to - Steve Feasey - "Wilkołak. Krwiożercza bestia" (Bo ja zaczynam od 3 części XDDD)

Nominuję:
1. Bangtan Boys-Opowiadanie
2, Kinderkowe Opowiadanie
3. Opowiadanie o Topp Dogg


Pytania :
1. Twój Ub/ Twoi UB?
2. Lubisz grać w gry, jak tak to jakie? 
3. Umiesz rysować? 
4. Oglądasz anime? Ulubiony gatunek?
5. Gdyby okazało się, że miałaś baaardzo bogatego pradziadka, który cały swój majątek przepisał na Ciebie to, co byś zrobiła z tym majątkiem?
6. Ulubiony kolor?
7. Co cię inspiruję do pisania opowiadań?
8. Wolisz bardziej romantyczne chwile czy tragiczne w opowiadaniach?
9. Jakimi językami obcymi się posługujesz?
10. Wolisz kawę czy herbatę? 
11. K-pop vs J-rock?


A więc HWAITING i powodzenia ^^ 

wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział 22

- Yeoboseyo? (halo) – odebrałam telefon.
- Oh, annyeong haseyo (dzień dobry) Megumi –san? – odezwał się głos po drugiej stronie.
- Tak, kto mówi?
- Jestem Sayuri, jestem opiekunką pani ojca. Niestety pani tata nie wytrzymał samotności, mimo iż ja byłam przy nim praktycznie cały czas, mu nadal brakowało pani Hwang… Przykro mi…
- Mwoch?! (co?!) Co się stało? – powiedziałam zaniepokojona.
- Ja wyszłam po zakupy, a on… Zabił się, popełnił samobójstwo. Użył do tego starego szala pani Hwang…
- D-dlaczego?...
- Wiem, ze tobie Megumi i twojemu bratu też jest ciężko, ale przepraszam nie zdążyłam. Obiecał mi, że wytrzyma, często musiałam go powstrzymywać, jednak tym razem nie udało się przepraszam – usłyszałam, że Sayuri również zaczęła szlochać.
  A zaczynało się już wszystko układać. Od śmierci mamy minął ponad miesiąc. Zaraz miał zaczynać się grudzień. Chłopcy mieli wyjeżdżać do Chin, żeby tam się promować, Noona Stras przygotowują się do debiutu. Wszyscy mi pomagali pozbierać się po tym wydarzeniu, a tutaj znów…
   Wzięłam parę głębokich wdechów, uspokoiłam się. Ostatnio Aron mnie nauczył jak się opanować i uspokoić. Oni są tacy kochani, pomogli mi wielce. Udałam się do pokoju brata. Ostatnio rozmawiam normalnie z Ren’em. Jednak jakoś stare uczucie do niego wraca.
- Minhyun! Sayuri do mnie dzwoniła! – zaczęłam krzyczeć gdy go zobaczyłam.
- Co się stało?
- Poszła na zakupy, a gdy wróciła zastała martwego tatę. Nie wytrzymał, bo ciągle tęsknił za mamą.
~~***~~

- Halo? – zadzwonił ktoś do mnie, jednak to Minnie odebrał. Uchyliłam powoli powieki. W telefonie miałam dość głośno ustawiony dźwięk, więc słyszałam bardzo dobrze co osoba po drugiej stronie mówiła.
- Pan Hwang? Hwang Minhyun?
- Tak, coś się stało?
- Przeprowadziliśmy autopsje na zwłokach pańskiego ojca… To nie było samobójstwo. – nagle zerwałam się z łóżka i krzyknęłam „Coooo?!”. Brat wtedy włączył dla mnie głośnik, bym jeszcze wyraźniej słyszała.
- C-co mu się stało? – zapytaliśmy równocześnie po krótkiej chwili ciszy.
- Miał dość wyraźną ranę od noża w okolicy szyi. Sprawca po tym obwiązał go szalem by wyglądało to jak samobójstwo. Staramy się znaleźć osobę odpowiedzialną za to zdarzenie. Niech państwo mają się na baczności, bo nigdy nie wiadomo, czy ten ktoś nie będzie chciał wam zrobić czegoś podobnego… No właśnie. Za śmierć waszej matki odpowiada ta sama osoba.
  Jeszcze chwile powymieniali zdania między sobą, a ja nadal nie dowierzałam. Kto mógł ich zabić? I to z premedytacją… Po skończonej rozmowie wtuliłam się w tors brata.
- Dlaczego? – wyszeptałam ciągle łamiącym się głosem.
  Odpowiedzi nie uzyskałam. Słyszałam tylko bicie serca mojego kuzyna, które w pewnym sensie mnie uspokajało. Wsłuchałam się w nie i przy tym usnęłam.

*Z perspektywy Minhyn’a*

   Bosz… Teraz musimy porządnie mieć się na baczności, jeżeli to ta sama osoba zrobiła im… Nie pozwolę mu zbliżyć się do Megu, jest dla mnie zbyt ważna, jedyna która mi została. Nie mogę jej stracić, na pewno nie teraz.
   Odłożyłem ją ostrożnie, jakby była z porcelany. Przykryłem ją kołdrą, którą zdążyła już zrzucić na podłogę. Wyszedłem z pokoju, starałem się cicho zamknąć drzwi, by jej nie obudzić. Poszedłem do każdego z pokoi, aby przyszli do salonu. Gdy wszyscy się tam znaleźli opowiedziałem o tym co się stało i czego się dowiedzieliśmy.
- Powinniśmy powiedzieć to managerowi, niech załatwi wam, a w zasadzie to nam, bo nie wiadomo, czy ten ktoś nie będzie chciał po prostu zabić dla was ważnych osób. – wypowiedział się Jonghyun.
- Jeszcze to powinno chyba dotrzeć do CEO. Wiesz, on nam powinien także załatwić ochronę. Pan Han jest spoko, powinien nas wspomóc – gadał Minki.
- Dziękuję wam za waszą pomoc, bez was nawet nie wiem co bym zrobił. – powiedziałem.
- Za pewne – zaczął Beakho – rzuciłbyś się pod pociąg, lub przedawkował jakieś tabletki albo… - Aron przerwał to jego wymienianie.
- Dobra, dobra. Beakho, nie wymyślaj takich rzeczy, ciesz się, że on żyje, a nie.
- Cieszę się, ale pomaga w wymyśleniu tego co by zrobił bez nas – uśmiechnął się.
- Tsa… właśnie widać jak się cieszysz. Bo pójdę pociąć się mydłem! Nikt mnie nie rozumie… Na kim ja mam polegać – żaliłem się.
- Ale mydłem w płynie! Oj, no dobra ja staram się ciebie zrozumieć, ale nie ogarniam ciebie… Lepiej? – rzekł Ren.
- Chciałbyś, nie pomagasz. Idę stąd, już was nie kocham.
- Jak to brzmi. Minnie, Renatkę naszą rzucasz czy co? Z mojej perspektywy tak to wygląda. Tylko Ren powinien jeszcze płakać i krzyczeć coś w stylu: „Nie, oppa, nie odchodź. Wiem, że jeszcze jest dla nas promyczek nadziei!”.
- Bez komentarza. – odezwałem się, po dość długiej ciszy.
- No co?
- Nic. Idź się do teatru jakiegoś najlepiej zapisz.
- Już lecę.
- Nie zapomnij o swojej miotle, i czarnej szacie. – powiedział Aron.
   Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, gdy wyobraziliśmy sobie takiego JR’a. Jeszcze ten wielki nos i wyglądał… dość ciekawie, a zarazem dziwnie. Maknae dostał czkawki przez nadmierny śmiech. Najstarszy aż się popłakał ze śmiechu.
Gdy się odwróciłem ujrzałem, że Megumi już nie śpi. Schować dobrze się schowała, ale zapomniała o swoich włosach, które od razu zauważyłem.
- Megu, chodź do nas. – podszedłem pod schody, dziewczyna wyglądała na kompletnie zdezorientowaną, jak małe dziecko przyłapane na podsłuchiwaniu. Zaprowadziłem japonkę do salonu, gdzie od razu zostało otoczona całym zespołem. Zaczęliśmy grać w butelkę, bo nie mieliśmy pomysłów co zrobić.
- Megu!, Ziemia do Megumi! Bateria się rozładowała czy co? Zasięgu nie masz? Kobieto odezwij się – machał jej ciągle przed oczami Youngmin.
  Wyglądała teraz jak bezduszna lalka, która wpatrywała się w jakiś jeden nieokreślony punkt na ścianie. Nic się nie odzywała, jakby nic do niej nie docierało, jakby nic nie słyszała. Czy to przez śmierć moich rodziców ona się tak przejęła?
- Bez Megu nie gramy, a z taką Megumi się nie da grać. – odezwał się Ren.
- Mianhe. (przepraszam) – wyszeptałem. – Ren, jeśli nie masz nic przeciwko to Megumi dziś śpi w naszym pokoju. Nie mogę jej zostawić.
- Tylko, że my mamy dwa łóżka…
- Spokojnie, będzie spać ze mną. W naszym starym domu nie mieliśmy oddzielnych pokoi, więc mieszkaliśmy w jednym, w którym było dość duże łóżko i razem spaliśmy.
- No, ale wtedy byliście dziećmi…
- Wiem, ze dużo się zmieniło. Ona stała się kobietą, a ja mężczyzną – na słowo „mężczyzną” lider zaczął się śmiać.
- No co? A nie jestem?
- Wmawiaj sobie, wmawiaj.
- No dobra, już jest późno. Idę się umyć, a wy zostańcie z moją siostrą.
- Okay, skoro jest teraz jak lalka wykorzystajmy to! – krzyknął Dongho.
- Ani mi się waż!
  Postanowiłem wziąć gorącą kąpiel. Jutro rano nasz manager ma do nas przyjechać, żebyśmy podpisali jakieś papiery, gdyż mamy lecieć do Chin, mamy się tam promować. Oczywiście Meguśki samej nie zostawię, chociaż… Niby dziewczyny z jej zespołu mogłyby się nią zająć, jednak ja nie był bym wtedy spokojny, coś by mnie dręczyło.
 Po skończonej kąpieli wylazłem, obwinąłem się ręcznikiem wokół bioder i wyszedłem do reszty.
- Chłopaki, mam pomysł.
- Na tronie na niego wpadłeś? – znowu Beakho musiał coś powiedzieć.
- Nie… Nie ważne… Słuchajcie, jutro mamy podpisywać jakieś papiery, dotyczące naszej promocji w Chinach, co nie? – wszyscy pokiwali przytakująco głowami. -  No to, wiecie Megu samej nie zostawię, a wiadomo, koncerty, spotkanie i jakieś inne rzeczy będziemy mieli, a nie będzie stać, jak jakiś słup na scenie za nami, bym miał ja na oku. Pomyślałem, może zabierzemy resztę Noona Stars, co wy na to?
- Hm… Ja tam nie mam nic przeciwko, ale zobaczymy co powie na to manager i CEO.  – rzekł lider. – No, ale to już jutro, teraz idziemy spać. Dobranoc.
  Wziąłem Hwang na ręce, była bardzo lekka, co mnie zdziwiło. Ułożyłem ją na moim łóżku przy ścianie, by nie spadła. Sam postanowiłem się przebrać w coś do spania. No tak, zapomniałem, że Ren dzieli ze mną pokój i wszedł w połowie mego ubierania.
- Moje oczy, aaaaaa! O matko, będę miał koszmary! – krzyczał, jak to moja siostra go nazywała „hrabia”.
- Bosz Ren, chyba ty też jesteś facetem. – zrobił wtedy zdziwioną minę. Kurczę, on chyba o tym nie wiedział, wygadałem jakąś tajemnicę, czy coś? – Księżniczką nie jesteś, a to zapomnisz.
- Nigdy tego nie zapomnę!
- Jak nie chcesz to nie. Myślałem, że będziesz chciał zapomnieć, no ale skoro się upierasz, że nie to nie.

  Poszedłem spokojnie do swojego łóżka, tam przykryłem siebie i Megumi cieplutką kołderką. Przez dłuższy czas nie mogłem zasnąć, ale gdy przytuliłem do siebie swój największy skarb od razu usnąłem. 

_____________________
Ło matko, jak mnie wena naszła >,< 
Znów trochę dłuższy, akcja się zaczyna *^*. 
Matko, sama chcę już przeczytać następny rozdział xD 
Mam nadzieję, ze rozdzialik się podoba XD